Himalaizm. Polska energia dla Urubki

Kto mógłby poprowadzić polską wyprawę na niezdobyte zimą K2? Rosjanin Denis Urubko. Najlepszy himalaista świata stał się Polakiem.

Urodził się w ZSRR, w Niewinnomyssku na Kaukazie i mieszkał tam do 14. roku życia. Wtedy jego rodzice usłyszeli, że muszą przenieść się w zimniejsze miejsce, bo inaczej alergia zabije Denisa. Przydział - Sachalin, 7000 km na wschód. Niedaleko, we Władywostoku, zaczął się wspinać i studiować w szkole teatralnej. Ale rzucił ją i włóczył się po Rosji. W Oszu w Kirgistanie trafił na wracających z wyprawy himalaistów z Centralnego Sportowego Klubu Armii z Ałma Aty. I po kilku dniach podróży na pace wielkiego urala był już w Kazachstanie.

Przez pięć lat starał się o obywatelstwo Kazachstanu, równocześnie wspinając się z jego alpinistami. Dorabiał, gdzie się dało, żeby się utrzymać, spał w pustostanach. I wchodził na coraz wyższe szczyty, coraz trudniejszymi drogami. W 1999 roku ustanowił rekord - w ciągu 42 dni wszedł na pięć siedmiotysięczników leżących w Pamirze i Tien-szanie, czyli na tzw. Śnieżną Panterę. Do dziś zrobiło to ponad 600 osób, Urubko jest najszybszy.

W tamtym czasie zetknął się z Polakami. Wspinał się na Mount Everest z dzisiejszą gwiazdą - Włochem Simonem Moro. Ale kierownikiem wyprawy był Piotr Pustelnik, trzeci Polak, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, czyli wszedł na wszystkie ośmiotysięczniki.

- Ten chłopak zwrócił moją uwagę, bo na dużych wysokościach poruszał się bardzo lekko. Pomyślałem, że jest utalentowany wysokościowo - mówi Pustelnik, który pożyczył mu wtedy kombinezon. - Jego własny porwała lawina, a jak to Rosjanin, był słabo wyposażony. Zawsze, gdy się spotykamy, pyta, czy mi go nie oddać. Nie uwierzył, że to był prezent - wspomina Pustelnik.

Rok później z Simonem Moro wspinali się na Lhotse, ale przerwali atak, aby ratować innych. Urubko sprowadzał w dół po nieudanej akcji Annę Czerwińską. "Ledwo szła". Krzyczałem na nią, wtedy się denerwowała i szła trochę szybciej. Ale mówiłem też do niej miło: "Anno, moja droga... Dobra dziewczyna... Proszę..." - pisał po wyprawie Urubko.

Rok później był na zimowej wyprawie Krzysztofa Wielickiego na K2. Urubko wraz z Marcinem Kaczkanem i Piotrem Morawskim weszli tak wysoko, jak w zimie jeszcze nikt na K2 nie był - 7650 m. Ale Morawski miał odmrożenia, więc szczyt mieli atakować Urubko i Kaczkan. Za ich plecami podążał Wielicki. W pewnej chwili Kaczkan zaczął tracić świadomość - dopadła go choroba wysokościowa. "Z akcji szczytowej nagle zrobiła się akcja ratunkowa. Choroba wysokościowa w takich warunkach bez pomocy, bez tlenu może mieć tylko tragiczny finał "- pisał Wielicki.

Opuszczali ledwo przytomnego Kaczkana na linach. Na 6000 m dostał tlen i był w stanie zejść do bazy.

Od 2000 do 2009 roku Urubko zdobył wszystkie ośmiotysięczniki bez dodatkowego tlenu. Na czterech wytyczył nowe drogi. Za jedną z nich - na Czo Oju - dostali z Borisem Dedeszką Złote Czekany, najważniejsze nagrody w alpinizmie. W tym samym roku - 2009 - Urubko z Moro pierwsi zdobyli w zimie Makalu. Dwa lata później, również pierwsi w zimie, weszli na Gaszerbrum II. W tym czasie Urubko stał się jednym z najlepszych himalaistów świata.

W 2008 roku przeprowadził się bliżej gór - do Bergamo. Cztery lata później zrezygnował z obywatelstwa Kazachstanu. Czuł się źle traktowany. Zaczął często bywać w Polsce. Nie ma praktycznie roku, by nie pojawiał się tu na jakimś festiwalu górskim. Kilka tygodni temu dowiedziałem się, że stara się o polskie obywatelstwo. W czwartek je odebrał.

- Dla niego to krok ku lepszemu życiu, bo każdy obywatel Unii ma łatwiejszy dostęp do świata. To praktyczne. Fajnie, że z nami jest mu po drodze - mówi Pustelnik.

Ale dlaczego Urubko starał się o polski, a nie o włoski paszport, skoro to tam mieszka od siedmiu lat? - Mam tam blisko góry i przyjaciół, ale to nie są Słowianie. Mentalność jest inna. Gdy na dworcu w Warszawie zobaczyłem tłum kibiców piłkarskich, to trochę się przestraszyłem, taka energia od nich biła. Ale gdy porównam to z Włochami, którzy są bardziej kulturalni i delikatni, to ich już tak nie czuję jak was. Chcę być częścią waszego środowiska. Ono mi odpowiada. W was jest energia, której szukam w życiu - mówi 41-letni himalaista.

W tym roku miał wspinać się na niezdobyty zimą K2, górę legendę. Zdobywca zostanie zapamiętany na zawsze. Jego partnerami mieli być Adam Bielecki i Bask Alex Txikon. W ostatniej chwili Chińczycy odmówili im pozwolenia. - Gdy szykowali wyprawę, powiedziałem Denisowi i Adamowi: jeśli wam się nie uda, to za rok możecie pojechać z nami - mówi szef Polskiego Himalaizmu Zimowego Janusz Majer. I dodaje: - Jutro spotykam się z Denisem. Zapytam go o to K2.

Majer wie, co robi, bo na całym świecie nie ma lepszego himalaisty, który mógłby wejść na K2. A jeśli mu się uda, wniesie tam polską flagę.

Copyright © Agora SA