Kradnąc Amazonkę. Ekspert od eksploracji uderza w Helen Skelton i Marcina Gienieczkę

- Ignorancja mediów i autorytetów umożliwia ludziom takim jak Helen Skelton i Marcin Gienieczko zawłaszczać osiągnięcia, które należą do innych. Pieniądze i kontakty medialne stały się dziś ważniejsze niż umiejętności eksploracji. To niszczy nie tylko ducha przygody, ale również psuje całe społeczeństwo - pisze Tom Sjogren, założyciel prestiżowej strony explorersweb.com.

O historii Marcina Gienieczki na Amazonce pisaliśmy tutaj >> :

"[Gienieczko] promuje się jako ten, który odbył najdłuższą samotną wyprawę kanadyjką w historii. Ekspedycję rozpoczął 17 maja 2015 r. nad Pacyfikiem, a zakończył 4 września nad Atlantykiem. Wylicza, że podczas wyprawy przejechał rowerem 670 kilometrów, przepłynął w kanoe niemal 6000 kilometrów (prawie całą drogę samotnie) i przebiegł 80. W jego amazońskim triatlonie są jednak nieciągłości i niedomówienia. Kłamstwo zarzuca mu jego peruwiański przewodnik oraz kajakarze, którzy Amazonkę pokonywali wcześniej i dziś śledzą wszystko, co dzieje się na największej rzece świata. Jest jeszcze rekord Guinnessa, który Polak ustanowił, a dziś jest podważany."

Głos w sprawie Gienieczki zabrał na łamach Pythom.com (platforma informacyjno-poradnicza dla podróżników) Tom Sjogren, założyciel explorersweb.com, jednej z najbardziej prestiżowych stron zajmujących się wyprawami i eksploracją. Sjogren opisał historię Polaka w artykule "Stealing the Amazon", czyli "Kradnąc Amazonkę".

Niżej przybliżamy treść tego tekstu. W oryginale jest on dostępny tutaj >>

***

Tylko jedenastu ludzi - pisze Sjogren - przepłynęło całą Amazonkę: 6800 kilometrów od źródeł rzeki w Andach do ujścia w Oceanie Atlantyckim. [Pierwszego spływu dokonali Piotr Chmieliński oraz Joe Kane na przełomie 1985 i 1986 roku - przyp. dsz - zobacz także tabelę >> )

- Ten artykuł powinien być o tych 10 mężczyznach i jednej kobiecie. Ale nie jest. Jest o dwójce ludzi, którzy przepłynęli tylko część Amazonki i dostali za to rekord Guinnessa, wpis na Wikipedii i uznanie mediów. Wszystko to miało uprawomocnić osiągnięcia, które do nich nie należą - czytamy w artykule Sjogrena, który sam zajmuje się wyprawami - bez wsparcia zdobył oba bieguny, wszedł też na Mount Everest.

- To, gdzie Amazonka bierze swoją pierwszą kroplę, wciąż jest przedmiotem debaty - kontynuuje Sjogren.

Więcej o tej debacie tutaj >>

Najpoważniejszymi kandydatami są Apurimac i Mantaro. Pierwsze 1000 km Amazonki to biała woda , czyli trudne technicznie górskie odcinki. Rzeka, wypływająca z wysokości 5000 m n.p.m., spada na tym odcinku o 4500 metrów.

- To 4,5 metra [spadku] na jeden kilometr. W dalszym biegu spadek Amazonki wynosi tylko 0,7 metra na kilometr. Początkowy odcinek jest [więc] sześć razy bardziej stromy - pisze Sjogren.

Autor podaje górską analogię - to tak jakby porównywać spacer po łagodnym zboczu ze wspinaczką po pionowej ścianie.

A potem przechodzi do konkretów i przedstawia historie Brytyjki Helen Skelton i Polaka Marcina Gienieczki.

Kradzież pierwsza: dystans i wysokość

Sjogren: Helen Skelton twierdziła, że przepłynęła Amazonkę w 2010 roku. Za Wikipedią :

"Na początku 2010 roku Skelton przepłynęła kajakiem całą długość Amazonki."

Marcin Gienieczko powiedział Explorersweb w 2015 roku, że "przepłynął całą Amazonkę"

A co dokładnie zrobili?

Wysokość (biała woda - odcinek górski)

Skelton zaczęła spływ z Nauty w Peru z wysokości 100 m n.p.m. Ominęła 98 proc. spadku rzeki.

Gienieczko rozpoczął spływ z wysokości 535 m n.p.m. Ominął 90 proc. spadku rzeki.

Skelton przepłynęła 3200 kilometrów, Gienieczko 5800 kilometrów.

Podsumowanie

Skelton pokonała mniej niż 50 proc. rzeki i 2 proc. jej wysokości, ale twierdziła, że przepłynęła całą Amazonkę.

Gienieczko przepłynął 85 proc. rzeki i pokonał 10 proc. jej wysokości, ale twierdził, że przepłynął całą Amazonkę.

Kradzież druga: najdłuższa wyprawa kajakiem solo

Skelton i Gienieczko twierdzili, że ustanowili nowe rekordy świata w dystansie przepłyniętym samotnie kajakiem.

Zostały im za to przyznane nawet rekordy Guinnessa, World Record Academy, znaleźli potwierdzenie u BBC , Daily Telegraph , Daily Mirror itd.

World Record Academy: "Samotna kajakarska wyprawa Helen Skelton była trzykrotnie dłuższa od poprzedniej najdłuższej."

Guinness: "Najdłuższa wyprawa solo w kanadyjce (kajak) wynosi 5,574 km (3,462.89 mili). Odbył ją Marcin Gienieczko (Polska), który płynął z Atalya w Peru do Belem w Brazylii między 4 czerwca a 1 września 2015."

3200 km Skelton, a potem 5537 km Gienieczki są dalekie od rekordów. Niżej przykłady (jest ich o wiele więcej):

7200 km, 1985 r., Ed Gillet (wzdłuż wybrzeża Ameryki Południowej)

25000 km, 2009 r., Freya Hoffmeister (dookoła Australii)

Kradzież trzecia: solo

Definicja wyprawy solo za Adventurestats :

"Podróżnik musi być sam i nie otrzymywać żadnej zewnętrznej pomocy".

- Wyprawa może być nazwana solo, kiedy jesteś zdany tylko na siebie i nikt z zewnątrz ci nie asystuje. Definicja ma zastosowanie do np. żeglarstwa, wioślarstwa oceanicznego, kajakarstwa, alpinizmu, pokonywania obszarów polarnych na nartach - pisze Sjogren.

Skelton miała załogę, która za nią płynęła, dostarczała jej jedzenie i dbała o jej komfort w trakcie wyprawy. To oczywiście dyskwalifikuje jej wyprawę jako solo.

Gienieczko nie tylko miał asystę podczas próby "solo", ale miał również pomocnika. Są niejasności nawet co do dystansu, który pokonał.

Trasa wyprawy Marcina GienieczkiTrasa wyprawy Marcina Gienieczki infografika: Gazeta Wyborcza infografika: Gazeta Wyborcza

Tutaj więcej o tej sytuacji >>

Plaga przygód

W podsumowaniu Sjogren pisze tak:

"Ignorancja mediów i autorytetów umożliwia ludziom takim jak Helen Skelton i Marcin Gienieczko zawłaszczać osiągnięcia, które należą do innych.

Takie kradzieże mają wielkie konsekwencje dla prawdziwych , którzy tracą sponsorów i uznanie.

Skelton i Gienieczko nie mieli umiejętności, by pokonać kajakiem białą wodę , nie potrafili sami o siebie zadbać i przebyli jedyne część Amazonki.

Normą są dziś loty na biegun północny, który turyści wraz z przewodnikami zdobywają przez kilka dni [z głębi lądu, z miejsca bliskiego samemu biegunowi - przyp. dsz], a potem twierdzą, że dokonali tego samego, co inni, którzy zdobyli biegun rozpoczynając wyprawę od skraju lądu. To samo dzieje się na biegunie południowym. Inni udają, że najwyższe szczyty kontynentów [Korona Ziemi - przyp. dsz] są najwyższymi górami świata. Wioślarze, pokonujący trasę z USA na Hawaje, twierdzą, że przepłynęli Ocean Spokojny. Ta lista jest długa.

Pieniądze i kontakty medialne stały się dziś ważniejsze niż umiejętności eksploracji. To niszczy nie tylko ducha przygody, ale również całe społeczeństwo."

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.