- Znajdujemy się 2 godziny drogi od bazy pod Nanga Parbat, 1000 m wyżej niż wczoraj, ale wciąż 4300 m poniżej szczytu ośmiotysięcznika. Ściana wydaje się zupełnie sucha, nie ma śniegu, a cała droga Kinshofera pokryta jest lodem - relacjonuje Simone Moro.
- Jutro rano czeka nas ostatni dzień trekkingu. Powinniśmy już dotrzeć do bazy. Kilka dni zajmą nam przygotowania a potem ruszamy do góry - dodaje himalaista.
Mistrzowie na Nanga Parbat
Simone Moro szczyt Nanga Parbat atakował będzie razem z kazachskim wspinaczem Denisem Urubko. Team ma na swoim koncie m.in. pierwsze w historii zimowe wejście na Gasherbrum II, czwarty co do wysokości ośmiotysięcznik Karakorum. Ten 8035 metrowy szczyt zdobyli w lutym zeszłego roku wraz z Amerykaninem Corym Richardsem.
Himalaistom towarzyszy także Włoch Matteo Zanga, który pełni rolę fotografa wyprawy. Jak przekazał Moro, w skład teamu wchodzą także dwaj Pakistańczycy - Fachir i Saijan, którzy pełnią rolę kucharza i pomocnika.
Pierwsi na Nagiej Górze
Wyzwanie jakie podjęli Simone Moro i Denis Urubko to pierwsze w historii zimowe wejście na Nagą Górą, dziewiąty co do wysokości szczyt świata, jeden z czterech ośmiotysięczników niezdobytych zimą.
- Nanga to największa góra na Ziemi, najwyższa pod względem różnicy wysokości od bazy aż do szczytu. Najpotężniejsza góra na świecie - mówi Simone Moro.
Szybko i lekko
Podczas wspinaczki na szczyt himalaiści planują zastosować styl alpejski. Jest to styl, w którym ogranicza się liczbę sprzętu do minimum, tak aby być w stanie samemu dostarczyć go pod szczyt. Wierzchołek jest atakowany bezpośrednio z bazy przez cały zespół na raz, bez zakładania stałych obozów pośrednich i poręczowania.
- Planujemy się wspinać tak samo, jak na Makalu, Gasherbrum II, czy częściowo na Shisha Pangmę, tzn. szybko i lekko - przekazuje Simone Moro.
Wyprawa, w zależności od warunków pogodowych potrwa około trzy miesiące, od stycznia do marca.
O ekspedycji możesz przeczytać TUTAJ.
Szczegóły na oficjalnej stronie wyprawy.