Przez ostatnie dni himalaiści próbowali dotrzeć do obozu I i dalej w stronę drogi Kinshofera. Niestety z powodu zagrożenia lawinowego, Moro i Urubko zdecydowali się zawrócić do bazy.
- Z bazy wyszliśmy około 9.30, jak tylko się wypogodziło, i skierowaliśmy się w stronę lodowca. Podczas naszego marszu schodziły lawiny m.in. z Mazeno Ridge, ale także ze ściany Nanga Parbat i z lodowca w pobliżu Ganalo Peak - relacjonował Simone Moro.
- Kiedy szliśmy w stronę obozu I, na prawo od nas zeszła lawina. Wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że podejmujemy niepotrzebne ryzyko. W bezpiecznym miejscu złożyliśmy depozyt, założyliśmy rakiety śnieżne i skierowaliśmy się z powrotem do bazy - przekazał Moro.
We wtorek 10 stycznia pogoda pod Nanga Parbat poprawiła się więc himalaiści postanowili skorzystać ze słońca i dokładnie sprawdzić jakie warunki panują na ścianie góry. Simone i Denis postanowili też przygotować awaryjne lądowisko dla helikopterów w pobliżu bazy.
- Dziś jest piękny dzień, na niebie ani jednej chmurki. Postanowiliśmy skorzystać ze słońca i wysuszyć nasze ubrania, a potem udać się na lodowiec, by lepiej poznać ścianę Nanga Parbat. Denis i ja postanowiliśmy też przygotować lądowisko dla helikopterów. W razie kłopotów to zawsze lepiej, by było gotowe - informuje Simone.
- Plan na jutro zależy od pogody. Przyjechała już cała ekipa Polaków, ale wciąż nie wiemy, czy pójdą naszym śladem i złożą depozyt lub rozstawią namiot na górze - dodaje himalaista.
O wyprawie Simone Moro i Denisa Urubko możesz przeczytać TUTAJ.