30 czerwca po trzydniowym trekkingu z Askole Adam dotarł do bazy pod K2. Po jednym dniu odpoczynku - 2 lipca ruszyliśmy w górę z zamiarem założenia obozu pierwszego. Po półtorej godzinie osiągnęliśmy miejsce tzw. bazy wysuniętej skąd zaczyna się właściwa wspinaczka żebrem Abruzzi.
Marcin Kaczkan Fot.: PHZ
Po kolejnych 2 godzinach spotkaliśmy zespół rosyjsko-pakistańsko-nepalski, który od blisko dwóch tygodni mozolnie poręczował drogę do obozu pierwszego, niestety również tego dnia zabrakło im lin - w związku z czym zeszli oni do swojego pośredniego obozu I - natomiast my już bez pomocy lin poręczowych około 12.00 rano, jako pierwsi w sezonie osiągnęliśmy miejsce właściwego obozu pierwszego na wysokości ok. 6000 m. W obozie rozstawiliśmy duży namiot, w którym spędziliśmy całkiem wygodną noc.
Droga na K2 Fot.: PHZ
3 lipca około 5 rano ruszyliśmy z lekkim namiotem szturmowym w stronę "dwójki". Głównie wspinaliśmy się z lotną asekuracją, czasami asekurowaliśmy się na sztywno, zdarzyło nam się też korzystać z nielicznych resztek poręczówek pozostałych po poprzednich sezonach wspinaczkowych. Po pokonaniu ostatniej trudności technicznej jaką był Komin Housa (resztki poręczówek, drabinka stalowa i asekuracja własna) wyszliśmy pod charakterystyczną czarną skałę oznaczającą miejsce obozu drugiego około 6530 m. Zresztą nietrudno było rozpoznać to miejsce również ze względu na przerażającą liczbę śmieci i szczątków starych namiotów. Około 15 rozbiliśmy nasz mały namiocik Magic Line HiM na jednej z trzech przyzwoitych platform i spędziliśmy w nim noc.
Adam Bielecki Fot.: Polski Himalaizm Zimowy
4 lipca zabezpieczyliśmy nasz obóz drugi, po czym kilkunastoma zjazdami osiągnęliśmy obóz pierwszy. Z jedynki do bazy wysuniętej zejście było już proste dzięki rosyjskim poręczówkom. W bazie wysuniętej okazało się że Oksana - liderka rosyjskiej wyprawy poleciała z urwaną starą poręczówką i pechowo złamała nogę, podzieliliśmy się z ich zespołem lekami i obiecaliśmy pomoc w organizacji akcji ratunkowej. Po wyeliminowaniu grupy Rosyjskiej praktycznie nikt oprócz nas nie podejmuje poważnej akcji na górze. Brak zarówno własnych, jak i cudzych lin poręczowych zmusza nas do niezłego wysiłku wspinaczkowego, mimo to jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów tego pierwszego wspólnego wyjścia w górę i jesteśmy przekonani, że w tym samym dobrym stylu uda nam się wkrótce założyć obóz trzeci na ramieniu K2.
Pozdrawiamy serdecznie,
Adam Bielecki i Marcin Kaczkan
Więcej o aktualnej wyprawie Polaków na K2 możesz przeczytać TUTAJ oraz na oficjalnej stronie projektu.