Dojście po sprzęt do obozu IV nie było możliwe. Uświadomiliśmy sobie, że w ciągu miesiąca ani razu nie spadł śnieg, było zawsze błękitne niebo, ale też i bardzo mocno wiało. Na zmianę tej aury się nie zapowiada. Miejscowi spodziewają się mocnego opadu, ale według prognoz przed 10 listopada on nie nastąpi. W bazie pozostała jedynie wyprawa koreańska, która ma nadzieję zaatakować Everest. Przed naszym zejściem, jej uczestnicy zaczęli "zdzierać" z nas nasze kurtki "służbowe". Miło, że dla kogoś nasze kurtki, tak zwane "orlenówki" były przedmiotem pożądania.
Andrzej Bargiel po wymianie koszulek z Koreańczykiem Fot.: Agnieszka Bielecka
Zawsze było na odwrót - to my Polacy zabiegaliśmy o sprzęt innych wypraw. Teraz naszej odzieży nie oddaliśmy za darmo - wymieniliśmy na koreańskie. Koreańczycy mieli ze sobą książkę "Mój pionowy świat" Kukuczki (po koreańsku oczywiście) i nasz zespół budził u nich szacunek, dumni byliśmy więc z Orła na piersi, choć początkowo nieświadomi Szerpowie myśleli, że to "chicken" i nazywali nas (do czasu) "Chicken team". Ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiamy!
Wyprawa organizowana jest w ramach programu sportowego "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015", którego pomysłodawcą jest Artur Hajzer, leader ekspedycji.