To najnowsze informacje o losie Kowalskiego i Berbeki, którzy po zdobyciu Broad Peak noc spędzili na przełęczy na wysokości 7900 m. Hajzer poinformował w rozmowie z portalem tvn24.pl , że od rana z dwoma himalaistami "nie ma żadnego kontaktu". - Maciej Berbeka schodzi. O Tomaszu Kowalskim nic nie wiemy - mówi Hajzer.
Kierownik programu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" przyznaje, że "sytuacja jest niesłychanie trudna". - Boję się. Obaj znaleźli się w sytuacji zagrożenia życia, są bardzo zmęczeni. Nocleg przy takiej aurze zagraża życiu, choć warunki pogodowe Polacy i tak mają dobre. Kowalski i Berbeka muszą zejść dziś, ponieważ za kilkanaście godzin nastąpi załamanie pogody i burza śnieżna. Wtedy warunki będą już nie do zniesienia.
Na ratunek Polakom ruszyło trzech pakistańskich himalaistów. Z dużym poświęceniem w akcję zaangażował się Karim Hayyat, który wspiął się na poziom 7600 metrów, 600 metrów wyżej niż było to zaplanowane. Pakistańczyk donosi, że mimo dobrych warunków pogodowych, niemal doskonałej widoczności, nie dostrzega ani Kowalskiego, ani Berbeki. Oznacza to, że Polacy nie zeszli nawet na 200 metrów. Hayyat czeka w obozie. Niewykluczone, że czekając na Polaków, będzie tam nocował. Co się może dziać z polskimi himalaistami? Optymistyczny scenariusz przewiduje, że obaj wycieńczeni odpoczywają, śpią np. w szczelinie lodowej lub ukrywają się przed przeraźliwie mroźnym wiatrem. Niewykluczone jednak, że Polacy nie zdołali zejść, pozostali w pobliżu szczytu, lub spadli. Do obozu dotarli pozostali dwaj uczestnicy wyprawy: Adam Bielecki i Artur Małek.
Po kilkudziesięciu dniach walki na wierzchołku niezdobytego do tej pory zimą Broad Peak (8047 m n.p.m.) stanęło czterech polskich himalaistów. Ekspedycja w składzie: Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Artur Małek i Tomasz Kowalski kierowana jest przez Krzysztofa Wielickiego. Szczyt himalaiści atakowali trzykrotnie. Najpierw zatrzymała ich lodowa szczelina, później o powrót poprosił Kowalski, który stracił czucie w palcach. Wreszcie ruszyli w niedzielę z zapasem czasu, który wykluczał nawet drobną pomyłkę, bo okno pogodowe zamyka się w środę. We wtorek po 15 czasu polskiego odetchnęli z ulgą. Wielicki poinformował, że jego chłopaki byli na szczycie. Nic więcej nie powiedzieli, bo nad Broad Peak zachodziło słońce, a ich czekała droga w dół, według wielu najtrudniejsza część wędrówki.