- Artur Małek i Karim Hayyat dotarli do bazy - potwierdził w rozmowie z TVN 24 Hajzer.
Małek i Hayyat czekali w obozie IV na wysokości 7400 m na zaginionych Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbekę. W środę po południu polskiego czasu dostali polecenie od kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego, aby wracali do bazy, w związku z nadchodzącym załamaniem pogody. Adam Bielecki do bazy wrócił wcześniej.
- Małek i Adam Bielecki czują się dobrze, nie mają żadnych odmrożeń - powiedział Hajzer.
Pozostaje obserwowanie ściany
- Widoczność jest dobra, zaczyna wiać silny wiatr. Jedyne, co wyprawa może zrobić, to lustrować ścianę (góry) przez lunetę. Ta widoczność dzisiaj się utrzyma, będzie tylko wiało - powiedział Hajzer w telefonicznej rozmowie.
- Członkowie wyprawy zostawili w kolejnych obozach namioty z pełnym sprzętem, maszynkami gazowymi i jedzeniem. Decyzję o zakończeniu wyprawy podejmie Krzysztof Wielicki, myślę że to kwestia trzech dni - dodał Hajzer.
Hajzer ujawnia szczegóły zejścia
- Kowalski i Berbeka schodzili w dramatycznym tempie. Zamiast jednej godziny, droga do przełęczy zajęła im osiem. Kowalski donosił, że ma kłopoty z oddychaniem. Podczas zejścia upadł, uszkodził raka - napisał na facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego Artur Hajzer. Wiadomości pochodzą od kierownika wyprawy, Krzysztofa Wielickiego.
Czterech Polaków zdobyło Broad Peak
We wtorek czterech Polaków stanęło na szczycie niezdobytego dotąd w zimie Broad Peak (8051 m). Bielecki i Małek zdołali wrócić na noc do obozu IV, Berbeka i Kowalski nocowali na przełęczy (7900 m). Ostatni kontakt z Kowalskim udało się nawiązać w środę o 6.30 rano miejscowego czasu.