60. rocznica zdobycia szczytu Mount Everestu. Hillary: George, mamy go

- W końcu dorwaliśmy tego skurczybyka - rzucił Edmund Hillary do swojego przyjaciela George'a Lowe'a, który czekał na niego w namiocie. Dziś mija 60. rocznica zdobycia Mount Everestu.

Wyprawa zaczęła się od zgrzytu i smrodu pod drzwiami brytyjskiej ambasady w Katmandu. Klub Himalajski wytypował 20 Szerpów, którzy na początku marca 1953 przybyli do stolicy Nepalu, aby pomóc w załadunku sprzętu i jedzenia. Szerpami dowodził Tenzing Norgay, późniejszy zdobywca szczytu, dla którego była to już szósta wyprawa na najwyższą górę świata. W tamtych czasach w Katmandu nie było jeszcze hoteli. Norgayowi zaproponowano łóżko w brytyjskiej ambasadzie. Reszta Szerpów miała spać na podłodze w garażu. Na znak protestu następnego dnia wszyscy oddali mocz przed wejściem do ambasady.

10 marca z Katmandu z ładunkami wyruszyło 150 porterów. Dzień późnej stolicę Nepalu opuściła kolejna setka. Na początku kwietnia do bazy po Everestem dotarła 400-osobowa wyprawa. Wśród nich było 15 himalaistów, a i to licząc lekarza, operatora kamery oraz dwóch wspinających się Szerpów.

Rycerz wśród pszczelarzy

Wyprawą dowodził John Hunt, pułkownik brytyjskiej armii. Grono brytyjskich himalaistów uzupełniło dwóch Nowozelandczyków: Edmund Hillary i George Lowe.

Hillary urodził w Auckland. Jako dziecko był nieśmiały i mniejszy od rówieśników. Droga do szkoły zajmowała mu dwie godziny pociągiem. Wtedy czytał.

- Książki przygodowe. Nawet sny miałem przygodowe. Kiedy samotnie chodziłem po górach godzinami wymyślałem sobie różne historie. Byłem rycerzem, który mieczem niósł śmierć złym siłom i ratował piękne damy - mówił po latach Hillary.

W góry zaczął chodzić w zimie, kiedy pszczoły zapadały w sen. Wtedy nie był zaganiany do pracy przy pasiecie przez ojca. Kiedy wybuchła druga wojna światowa,  20-letni Hillary trafił do jednostki wodnosamolotów, gdzie służył jako nawigator. Jak to często bywa, z małego chłopca wyrósł kawał chłopa. Po wojnie prawie dwumetrowy Nowozelandczyk zaczął jeździć w Alpy. Później przyszedł czas na niższe partie Himalajów. To w górach poznał Lowe'a, przyjaciela na całe życie. Często później powtarzał, że gdyby nie Lowe, nie zdobyłby Everestu.

Najwyższy wyścig świata

- Meta była blisko. Wiedziałem o tym. Szwajcarzy rok wcześniej zawrócili 200 metrów przed szczytem. Przyszła nasza kolej - opowiadał Hillary.

Wcześnie Everest próbowano zdobyć od strony Tybetu. Na początku lat 50. Chiny zamknęły jednak tę drogę. Pozostał Nepal. Hillary wspomniał o szwajcarskiej ekspedycji z 1952 roku. Brał w niej udział Tenzing Norgay. Ze względu na złą pogodę i wyczerpanie Norgay i Raymond Lambert zawrócili z ataku szczytowego. Zabrakło im niewiele, bo ok. 200 metrów.

Wyścig po najwyższą górę Ziemi zbliżał się do finału. W 1952 Hillary i Lowe wspinali się razem w Alpach. Tam dowiedzieli się, że dostali zaproszenie do brytyjskiej ekspedycji, która ruszała na początku 1953 roku. Po drodze na szczyt założyli dziewięć obozów. Z kilkunastu wspinaczy klarowała się najsilniejsza czwórka: Charles Evans, Tom Bourdillion, Tenzig Norgay i Edmund Hillary. Hunt zdecydował, że pierwsi zaatakują Evans i Bourdillion. 27 maja 1953 na wysokości 8750 metrów zabrakło im tlenu. Tak wysoko nie był jeszcze nikt. Słońce zachodziło już nad Himalajami. Postanowili zawrócić.

Nie umrzeć na szczycie

Dwa dni później w górę z ostatniego obozu założonego na 8500 m mieli ruszyć Hillary i Norgay. Namiot był rozstawiony na dwumetrowej półce, nachylonej do zbocza pod kątem trzydziestu stopni. Obudzili się jeszcze przed wschodem słońca. Wtedy Hillary zauważył, że jego buty całkiem zamarzły. Po dwóch godzinach walki, w końcu założył je na nogi. Z namiotu wyszli o 6:30. Droga pierwszych zdobywców wiodła przez Przełęcz Południową, która oddziela Mount Everest od czwartego szczytu Ziemi Lhotse. Po latach Hillary przyznał, że tego dnia bał się.

- Dziś wielu wspinaczy bez problemu wchodzi na Everest, ale my mieliśmy jeden problem, którego oni już nie poznają. Barierę psychologiczną. Nie wiedzieliśmy, czy organizm człowieka wytrzyma na takiej wysokości. Lekarze ostrzegali nas, że to ekstremalnie niebezpiecznie. Nie wiedziałem, czy po wejściu po prostu nie umrę. I wspinałem się z tym uczuciem, że być może robię coś, co jest niemożliwe - mówił Hillary.

Wspinaczka szła sprawnie aż do szczytu zostało 50 metrów. Wtedy drogę przegrodziła im 12 metrowa pionowa skała nazwana później ''Uskokiem Hillary'ego''.

- Po latach mój syn, który stał się szybko dużo lepszym technicznie wspinaczem ode mnie zadzwonił ze szczytu Everestu. I pogratulował mi przejścia tego uskoku. Śmiał się, że znając mnie myślał, że przeszkoda była o wiele prostsza do pokonania - śmiał się Hillary.

33-letni Edmund Hillary i 39-letni Tenzing Norgay stanęli na szczycie Everestu 29 maja o 11:30.

- Nie byłem pewien, czy nam się uda. Ale o to chodzi w wyzwaniach. Jeśli jesteś pewien, to po co w ogóle próbować? - pytał Hillary.

Cukierki dla skurczybyka

Na szczycie spędzili tylko 15 minut. Hillary zrobił Norgayowi zdjęcie. Szerpa nigdy nie użył swojego aparatu. Po latach przyznał, że już go wyciągał, kiedy Nowozelandczyk pokiwał przecząco głową. Norgay zrobił za to użytek z czekoladek i cukierków. Zakopał kilka z nich wierzchołku, dziękując bogom za zgodę na wejście. Później razem przez moment szukali śladów ekspedycji z 1924 roku.

Do dziś trwają spory, czy jej członkowie - George Mallory i Andrew Irvine nie byli pierwszymi zdobywcami Everestu. Obaj zginęli podczas tej próby. Czekan należący prawdopodobnie do jednego z nich znaleziono później na wysokości 8450 metrów. 120 metrów wyżej znajduje się drugi uskok grani, czyli prawie 30-metrowa pionowa ściana, której nie da się obejść. W 1975 roku pokonali ją chińscy alpiniści, którzy zabrali ze sobą aluminiowe drabiny. Ponad 20 lat później ścianę sprawdził znakomity wspinacz Conrad Anker, który odnalazł ciało Mallory'ego

- To znacznie więcej wszystko, na co mogli się porwać wspinacze z Walii, w tenisówkach, na konopnych linach, bez haków i z "dżentelmeńską asekuracją'' (bez punktu asekuracyjnego założonego w skale) we wczesnych latach 20. - przyznał Anker.

Hillary i Norgay nie znaleźli na Evereście żadnych oznak ludzkiej obecności. Rozpoczęli zejście. Hillary cały czas drżał o tlen.

- Przeliczałem sobie całą drogę wszystko w głowie. Myślałem: ile tlenu nam zostało? - mówił.

W namiocie przywitał ich George Lowe. Kiedy usłyszał głosy zbliżających się partnerów, wygramoli się z namiotu.

- No cóż, George, w końcu dorwaliśmy tego skurczybyka - rzucił na powitanie Hillary.

Przerwana koronacja

- Mieliśmy w obozie małe radio. Komuś udało się złapać fale BBC London. Trafiliśmy akurat na koronację Królowej Elżbiety II. Nagle dziennikarz przerwał relację i powiedział: mamy zaszczyt ogłosić, że członkowie brytyjskiej ekspedycji stanęli na Mount Evereście. Po raz pierwszy wtedy to poczułem, tę falę ekscytacji. Mój Boże, udało się - powiedział Hillary.

Królowa nie miała im tego za złe. Prasa zdobycie najwyższej góry świata nazwała prezentem dla następczyni tronu. A ta nadała po powrocie z Himalajów Hillary'emu i Huntowi tytuły szlacheckie. Na ''sir'' przed imieniem Norgaya nie zgodził się premier Indii Jawaharlal Nehru.

Szerpa zmarł w 1986 roku. Hillary przeżył go o 22 lata. Po Evereście kontynuował swoje życie odkrywcy. Kierował wyprawami w Himalaje, a 4 stycznia 1958 roku dotarł do bieguna południowego i przeszedł w poprzek Antarktydę. Od lat 60. prowadził akcje pomocy dla Szerpów. W himalajskich wioskach zbudował 27 szkół i dwa szpitale.

W 1975 dotknęła go osobista tragedia. Niedaleko Katmandu rozbił się samolot, na pokładzie którego była jego żona i córka.

- Przez kilka lat nie mogłem się pozbierać. Straciłem swoje życie. Nigdy już nie będę taki sam, ale czas leczy rany, a przede mną jeszcze tyle do zrobienia - powiedział Hillary.

Do dziś na szczycie Mount Everestu stanęło ponad 4000 osób.

Dominik Szczepański

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.