Radio RMF FM podało , że ciało znajduje się na wąskiej grani na wysokości 7900 metrów n.p.m. Jeszcze nie wiadomo, kiedy członkowie wyprawy brata Macieja Berbeki dotrą w miejsce, gdzie znajdują się zwłoki.
Podobno wskazać to miejsce pomogli członkowie pierwszej tegorocznej letniej wyprawy, która weszła na Broad Peak (8047 m. n.p.m.).
Wyprawa Jacka Berbeki
Młodszy z braci Berbeków, zdobywca m.in. czterech ośmiotysięczników - w 1995 roku Gasherbrum I (8080 m) i II (8035 m), rok później Cho Oyu (8201 m) oraz Shisha Pangmy (8013 m), powiedział 16 czerwca przed wylotem do Pakistanu, że zrobi wszystko, by zrealizować główny cel ekspedycji, jakim jest odnalezienie i przetransportowanie ciał do podstawy Broad Peaku, czyli bazy na 4700 m.
- Chcemy, aby nasze, czyli Maćka i Tomka rodziny, mogły dotrzeć do miejsca, gdzie zostaną przez nas pochowani. Oczywiście to może być bardzo trudne, ponieważ właściwie wszystko zależy od pogody. Jestem jednak dużym optymistą. Wielokrotnie przetrenowałem i przećwiczyłem nocowanie bez tlenu na takich wysokościach i to w znacznie niższych temperaturach niż obecnie tam panują - zaznaczył.
Na wyprawę Jacek Berbeka wyruszył wraz z dwoma alpinistami, do których - jak zaznaczył - ma pełne zaufanie. Są to: mieszkający w Tychach 37-letni Jacek Jawień, ratownik Grupy Beskidzkiej GOPR oraz 52-letni gdańszczanin Krzysztof Tarasewicz. Towarzyszy im także 56-letni Jacek Hugo-Bader, dziennikarz i reportażysta, od 1990 roku związany z "Gazetą Wyborczą".
Co się wydarzyło na Broad Peaku?
5 marca, po zdobyciu Broad Peaku (pierwszego zimowego wejścia dokonali Bielecki, Małek, Berbeka, Kowalski), dwaj ostatni nie zdołali powrócić na noc do obozu.
30-letni Bielecki (KW Kraków) oraz cztery lata starszy Małek (KW Katowice), którzy wcześniej rozpoczęli schodzenie ze szczytu, dotarli do położonego na wysokości 7400 m obozu czwartego - pierwszy z nich w nocy 5 marca, drugi nad ranem następnego dnia. Wtedy obaj próbowali iść na pomoc pozostałej dwójce, jednak jak później relacjonowali, uniemożliwiło im to zmęczenie.
W tym samym celu z obozu drugiego wyruszył Pakistańczyk Karim Hayyat. Dotarł w rejon pomiędzy 7700 a 7800 m, ale nie odnalazł żadnych śladów zaginionych. Trzy dni później kierujący ekspedycją Krzysztof Wielicki przed opuszczeniem bazy (4900 m) poinformował, że Berbeka i Kowalski zostali uznani za zmarłych.
Dla 58-letniego Berbeki wyjazd miał szczególne znaczenie. Był już zimą pod tym szczytem ćwierć wieku temu. Podczas wyprawy, której celem było zdobycie K2 (8611 m), 6 marca 1988 roku podjął samotną próbę wspinaczki na Broad Peak (8047 m), dokonując pierwszego o tej porze roku wejścia na przedwierzchołek Rocky Summit (8028 m).
Na wniosek kierownika programu Polski Himalaizm Zimowy Artura Hajzera oraz Wielickiego Polski Związek Alpinizmu powołał na początku kwietnia komisję, która ma zbadać, co wydarzyło się na Broad Peaku. Jej raport miał być przedstawiony na początku czerwca, jednak zespół postanowił, że końcowa wersja zostanie przekazana zarządowi PZA po powrocie wyprawy Jacka Berbeki.
peka, rmf24.pl, dsz, pap