Historia Grivela. Sprzęt alpinistyczny narodził się w małej kuźni

W roku 1818 do wsi Courmayeur z Gressoney Valley przybyła rodzina kowali niemieckiego pochodzenia o nazwisku Grivel. Kto by pomyślał, że w ich małej kuźni powstanie sprzęt, bez którego nie można by dziś mówić o alpinizmie.

Na początek kilka słów od Jerzego Porębskiego, autora tekstu:

Różnie to w życiu bywa, czasem, aczkolwiek już rzadko, udaje się ludziom odkryć to, czego jeszcze nikt nie odkrył, częściej odkrywa się to, co już inni odkryli i zdarza się również odkryć to, co dla innych oczywiste. Oczywiście nie wszystko dla wszystkich jest oczywiste, stąd moje zainteresowanie firmą Grivel, jej obecnymi właścicielami Gioachino i Bettą Gobbi, stąd moja u nich wizyta i stąd ten tekst.

Okazuje się, że jest wiele wspólnego pomiędzy kuźnią, kowalami, odkrywcami, alpinistami, przewodnikami górskimi i biznesem, a wszystko to łączy się w kulturę górską. Ta historia i ci ludzie mnie urzekli. Jest to historia i teraźniejszość - pasji, wizji, uporu, świadomych wyborów i niezwykłej kultury.

A tu już właściwa historia:

W roku 1818 do Courmayeur z Gressoney Valley przybyła rodzina kowali niemieckiego pochodzenia o nazwisku Grivel. W małej rolniczej wsi produkowała narzędzia rolnicze. Eksploracja Mt. Blanc rozpoczęła się wcześniej od strony Chamonix. W 1786 pierwszymi zdobywcami góry byli Jacques Balmat i Michel Paccard. W okresie wojen napoleońskich i zawieruchy rewolucyjnej zainteresowanie Alpami zmalało i dopiero latach czterdziestych XIX wieku do Courmayeur zaczęli napływać bogaci Brytyjczycy, bardzo w owym czasie zainteresowani eksploracją gór na całym świecie.

Do wspinaczki potrzebowali butów ułatwiających poruszanie się w skale i lodzie, a ze swoimi potrzebami zwracali się do miejscowych kowali - braci Grivel. Pojawiły się więc buty górskie ze stalowymi gwoździami w skórzanych podeszwach. Do braci Grivel trafiali również poszukiwacze kryształów. Zamawiali pierwsze czekany. Produkcja braci miała ogromny wpływ na upowszechnienie turystyki oraz wspinaczki.

Zróbmy raki z szyn , wejdźmy w nich na Everest

W roku 1909 angielski inżynier Oskar Eckenstein namówił Henry'ego Grivela na produkcję nowoczesnych raków, wyglądem przypominającym już współczesne. Eckenstein pracował dla brytyjskich kolei i zaproponował produkcję z pociętych szyn kolejowych odpornych na ekstremalne temperatury. W 1929 roku syn Henry'ego Laurent zaprojektował nowoczesne 12-zębowe raki z dwoma atakującymi kolcami do wspinania w lodzie. Amato, młodszy brat Laurenta, w 1936 roku wykorzystał stal nikiel-chrom-molibden do produkcji nowej generacji raków. Para ważyła 360 g. Raki te zostały użyte do m.in. pierwszych wejść na Mt. Everest, K2 czy Kangchenjungę.

W czasie naszej ostatniej rozmowy Kurt Diemberger również przyznał, że używał raków i czekanów Grivela w czasie pierwszych wejść na Broad Peak (1957) i Dhaulagiri (1960). Nie pamiętał tylko czy był to "oficjalny" sprzęt wyprawowy.

Ważne jest nie tylko to kto i kiedy używał sprzętu Grivela, ale jak ten zawsze nowatorski i powszechnie dostępny sprzęt wpływał na eksplorację Alp, Himalajów i innych gór, rozwijał turystykę, turystyczne oraz ekstremalne wspinanie i jak w trwały sposób wpisał się w historię alpinizmu.

W Museo Nazionale della Montagna w Turynie znajduje się makieta rozwoju raków i czekanów. To sztuczna śnieżno-lodowa górka, na której w formie śladów można zobaczyć kolejne formy od butów nabijanych gwoździami po nowoczesne ultra lekkie i wytrzymałe raki i czekany, wszystkie od Grivela.

Ojciec skialpinizmu

To oczywiście nie koniec historii Grivela, ale teraz przejdę do zupełnie innej sprawy, a do właściwej opowieści wrócę później. W 1914 roku w Pavi, czyli na terenie zupełnie płaskim, urodził się Tony Gobbi zwany ''Ojcem Skialpinizmu''. Był z wykształcenia prawnikiem, a w czasie służby wojskowej jako instruktor w Wojskowej Szkole Alpinizmu, zakochał się w pięknej Romildzie i pozostał w Courmayeur. Toni Gobbi słynął z profesjonalnego podejścia do wszystkiego, co robił. Poświęcił się przewodnictwu i zmienił jego wizerunek łącząc je z narciarstwem.

Trudno to sobie teraz wyobrazić, ale do lat 40. i 50. XX wieku przewodnicy alpejscy koncentrowali się na letnich wspinaczkach oraz nauce jazdy na nartach w zimie. Jako szef organizacji przewodnickich począwszy od lokalnej, przez regionalne, aż do Consorzio Nazionale Guide e Portatori, konsekwentnie wprowadzał skialpinizm do treningu oraz codzienności przewodnickiej. Był również bardzo aktywnym alpinistą począwszy od lat 40. Jego najbardziej znanym osiągnięciem jest pierwsze przejście Il Grand Pilier d'Angle (należy do masywu Mont Blanc) wraz z Walterem Bonattim w roku 1957. Pierwsze powtórzenie Wielkiego Filaru Narożnego należy do Polaków - Andrzeja Zawady, Jerzego Warteresiewicza, Ryszarda Zawadzkiego i Gerarda Małaczyńskiego (1965 r.). W roku 1949 otworzył sklep sportowy "Gobbi di Courmayeur", który stanowił centrum środowiskowe oraz miejsce spotkań przewodników i klientów. Sklep do dzisiaj znajduje się w rękach syna - Gioachino Gobbiego.

Pomimo cechującej go ostrożności Toni Gobbi zginął w lawinie wraz z przyjaciółmi 18 marca 1970 roku na Sassopiatto w wieku. Miał 56 lat. Na miejscu tragedii została umieszczona tablica pamiątkowa. Za swoje zasługi Gobii został nazwany Il Padre della Scialpinismo. Jeśli teraz, w dobie dynamicznie rozwijających się skiturów, ktoś myśli, że wzięły się znikąd to się myli. Miały swojego ojca i był nim Toni Gobbi z Courmayeur, który upowszechnił zimowe wspinanie w Courmayeur, Alpach i później innych górach świata.

Gobbi i Grivel

Czas połączyć dwa wątki, Grivela i Toniego Gobbi. Tym łącznikiem jest syn Toniego wspomniany już wcześniej Gioachino. Człowiek niezwykłej kultury, przywiązany do górskich tradycji i nie potrafiący żyć bez gór.

W latach 60. i 70. rozwijający się rynek spowodował powstanie wielu nowoczesnych konkurencyjnych firm i Grivelowi groził upadek. Gioachino kupił Grivela w roku 1983. W ciągu 30 lat wybudował nową halę produkcyjną o powierzchni 1300 m2 w pełni zasilaną energią słoneczną. Utrzymał najwyższą jakość produktów, wszystkie raki, czekany, kije skiturowe i trekkingowe produkowane są w Nus niedaleko Courmayeur. Wraz z żoną Bettą czują się bardzo odpowiedzialni za całe dziedzictwo Grivela i Toniego. Kultura górska jest dla nich równie ważna jak produkcja. Wydają książki, sponsorują wydarzenia, utworzyli muzeum Grivela, wydają plakaty. Po prostu są zakochani w górach. Chętnie rozmawiają o podobnych problemach społeczeństw żyjących w górach, niezależnie od kraju czy kontynentu.

Uważam, że spotkanie ich jest dla mnie dużym szczęściem. Okazuje się, że w obecnych silnie komercyjnych czasach można skutecznie prowadzić biznes nie zapominając o 200-letniej tradycji, rozwijać ją, a nawet pieścić. Gioachino zna i rozumie góry, zabrały mu ojca, ale nie wyobraża sobie życia bez nich. Zapamiętałem taką jego myśl:

"Góry całkowicie ignorują ludzi, zupełnie o nich nie dbają, są jak lustro, jak się w nich znajdziesz zobaczysz w nim prawdziwego siebie".

Jerzy Porębski

Copyright © Agora SA