Polsko-włoska gra o Nanga Parbat. Simone Moro też atakuje zimą

Włoski wspinacz przygotowuje się do wyprawy, której celem będzie pierwsze zimowe wejście na Nanga Parbat (8126 m.n.p.m). To jeden z dwóch niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Na razie nie wiadomo, kto wejdzie w skład ekspedycji Moro. Wiadomo za to, że nie będzie to jedyna wyprawa na Nanga Parbat, bo wybierają się tam również Polacy.

Moro to jeden z najbardziej utytułowanych, wciąż aktywnych himalaistów na świecie. Włoch zdobył osiem ośmiotysięczników. Na trzy z nich - Sziszapangmę (z Piotrem Morawskim w 2005 r.), Makalu (z Denisem Urubką w 2009 r.) i Gaszerbrum II (z Denisem Urubką i Corym Richardsem w 2011 r.) wszedł jako pierwszy człowiek w zimie. Nangę atakował zimą w przeszłości, jednak nie udało mu się zbliżyć do wierzchołka. Tej zimy spróbuje jeszcze raz.

- Za kilka miesięcy jadę na nową ekspedycję. Spróbuję wejść na Nanga Parbat. Intensywnie się przygotowuję - cytuje Moro włoska gazeta Giornale di Bergamo

Nie wiadomo jeszcze, którą drogą będzie wchodził Moro, ani kto będzie jego partnerem. Jeśli wybierze drogę Schella, to spotka się tam z polską ekspedycją w składzie: Tomasz Mackiewicz, Marek Klonowski i Jacek Teler, którzy do Pakistanu wylatują na początku grudnia. Nie korzystają z dofinansowania PZA.

Dlaczego jest tak trudno?

Nazwa góry wzięła się z języka kaszmirskiego i oznacza ''Nagi Szczyt''. Obok K2 (8611 m.n.p.m) to jedyny ośmiotysięcznik, którego nigdy nie udało się zdobyć w zimie. Próbowało już kilkanaście różnych wypraw. Najbliżej była ekspedycja Andrzeja Zawady, która działała na przełomie 1996 i 1997 r. Zbigniewowi Trzmielowi i Krzysztofowi Pankiewiczowi zabrakło wtedy do szczytu 300 metrów.

Ogromne trudności w zdobyciu Nanga Parbat biorą się z powodu rozmiarów masywu oraz pogody panującej w tej części Himalajów, która jest charakterystyczna bardziej dla szczytów leżących w Karakorum. Wspinacze muszą nie tylko iść w górę, ale również pokonywać duże odległości w poziomie. Z kolei warunki atmosferyczne panujące tam sprawiają, że okna pogodowe (momenty dobrej pogody) są krótkie. Na aurę skarżył się Tomasz Mackiewicz, który z górą walczył już trzykrotnie. Rok temu podczas załamania pogody spędził sam cztery noce w jamie śnieżnej na wysokości 6550 metrów.

- Gdybym odpuścił i zszedł, to droga w górę byłaby tak zasypana, że nie miałbym szans kontynuować ataku. A ja znam tę górę z poprzednich lat. Wiem, że pogoda tam jest cykliczna - mówił Mackiewicz.

Warunki się poprawiły, a Polak dotarł do wysokości 7400 metrów. Tak wysoko nie był nikt od czasów Trzmiela i Pankiewicza.

Przeczytaj więcej o niezwykłej wyprawie Mackiewicza i Klonowskiego >>

Co z bezpieczeństwem?

W sobotę 22 czerwca 2013 roku terroryści zastrzelili w bazie pod Nangą Parbat jedenaście osób - dziesięciu wspinaczy i kucharza. Powyżej bazy było wtedy kilkudziesięciu himalaistów. Mieli szczęście, bo pogoda poprawiła się dzień wcześniej i mogli wyjść w górę. Teren zabezpieczyło wojsko. Policja rozpoczęła poszukiwania zamachowców. Kilkunastu z nich rozpoznała jako mieszkańców pobliskich dolin. Na razie nie udało się ich zatrzymać, ale przy próbie zginęło trzech funkcjonariuszy.

Z troski o bezpieczeństwo zimową ekspedycję PZA odwołał Krzysztof Wielicki. Na razie brak informacji o innych zagranicznych wyprawach, które zdecydowałyby się tej zimy pojechać pod Nangę. Wygląda więc na to, że w bazie spotkają się tylko dwie ekspedycje - jedna kierowana przez Simone Moro i druga, Mackiewicza, Klonowskiego i Telera.

Simone Moro jest gościem 9. Spotkań z Filmem Górskim w Zakopanem, które rozpoczęły się 4 września. Wywiad z włoskim wspinaczem na off.sport.pl w przyszłym tygodniu.

Dominik Szczepański

Copyright © Agora SA