Mackiewicz z Klonowskim zbierają na wyprawę na Nanga Parbat

Polacy w składzie Tomasz Mackiewicz, Marek Klonowski i Jacek Teler w zimie chcą po raz pierwszy w historii zdobyć Nanga Parbat (8126 m.n.p.m). Taka wyprawa to oczywiście olbrzymie koszty finansowe. Na stronie Polak Potrafi można ich wesprzeć. Do tej pory zebrali prawie 30 tys. złotych. Jeszcze można im pomóc!

Wśród ośmiotysięczników, które nie były jeszcze zdobyte zimą pozostały już tylko dwa - K2 w Karakorum i Nanga Parbat w Himalajach. Najbliżej w 1997 roku byli Polacy Zbigniew Trzmiel i Krzysztof Pankiewicz - zawrócili 300 metrów przed szczytem. Przez 17 kolejnych lat nikt nie zbliżył się do tej wysokości. Najbliżej był Tomasz Mackiewicz, który poprzedniej zimy zawrócił z 7400 metrów. To była jego i Klonowskiego trzecia wyprawa na ten szczyt zimą. W tym roku dołączy do nich Jacek Teler.

Tomasz Mackiewicz i jego partner Marek Klonowski nie są członkami PZA. Za wszystkie trzy dotychczasowe wyjazdy na Nanga Parbat płacili sobie sami. Himalaiści na portalu Polak Potrafi poprosili o wsparcie finansowe. Jako cel założyli 10 tysięcy złotych. Uzbierali już 26627.04 zł dzięki 371 wspierającym. Wesprzeć można ich jeszcze do godziny 18 na tej stronie .

Dlaczego jest tak trudno?

Nazwa góry wzięła się z języka kaszmirskiego i oznacza ''Nagi Szczyt''. Obok K2 (8611 m.n.p.m) to jedyny ośmiotysięcznik, którego nigdy nie udało się zdobyć w zimie. Próbowało już kilkanaście różnych wypraw. Najbliżej była ekspedycja Andrzeja Zawady, która działała na przełomie 1996 i 1997 r. Zbigniewowi Trzmielowi i Krzysztofowi Pankiewiczowi zabrakło wtedy do szczytu 300 metrów.

Ogromne trudności w zdobyciu Nanga Parbat biorą się z powodu rozmiarów masywu oraz pogody panującej w tej części Himalajów, która jest charakterystyczna bardziej dla szczytów leżących w Karakorum. Wspinacze muszą nie tylko iść w górę, ale również pokonywać duże odległości w poziomie. Z kolei warunki atmosferyczne panujące tam sprawiają, że okna pogodowe (momenty dobrej pogody) są krótkie. Na aurę skarżył się Tomasz Mackiewicz, który z górą walczył już trzykrotnie. Rok temu podczas załamania pogody spędził sam cztery noce w jamie śnieżnej na wysokości 6550 metrów.

- Gdybym odpuścił i zszedł, to droga w górę byłaby tak zasypana, że nie miałbym szans kontynuować ataku. A ja znam tę górę z poprzednich lat. Wiem, że pogoda tam jest cykliczna - mówił Mackiewicz.

Warunki się poprawiły, a Polak dotarł do wysokości 7400 metrów. Tak wysoko nie był nikt od czasów Trzmiela i Pankiewicza.

Co z bezpieczeństwem?

W sobotę 22 czerwca 2013 roku terroryści zastrzelili w bazie pod Nangą Parbat jedenaście osób - dziesięciu wspinaczy i kucharza. Powyżej bazy było wtedy kilkudziesięciu himalaistów. Mieli szczęście, bo pogoda poprawiła się dzień wcześniej i mogli wyjść w górę. Teren zabezpieczyło wojsko. Policja rozpoczęła poszukiwania zamachowców. Kilkunastu z nich rozpoznała jako mieszkańców pobliskich dolin. Na razie nie udało się ich zatrzymać, ale przy próbie zginęło trzech funkcjonariuszy.

Z troski o bezpieczeństwo zimową ekspedycję PZA odwołał Krzysztof Wielicki. Na razie brak informacji o innych zagranicznych wyprawach, które zdecydowałyby się tej zimy pojechać pod Nangę. Wygląda więc na to, że w bazie spotkają się tylko dwie ekspedycje - jedna kierowana przez Simone Moro i druga, Mackiewicza, Klonowskiego i Telera.

Maciej Kucharski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.