Nanga Parbat. Polacy rozpoczęli atak szczytowy!

Nanga Parbat to przedostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik. Właśnie ruszył atak szczytowy, w którym bierze udział czterech Polaków: Tomasz Mackiewicz, Paweł Dunaj, Jacek Teler i Michał Obrycki. Dwaj pierwsi są już w obozie I. - Jest dobrze, jest moc! W poniedziałek możemy atakować - pisze Mackiewicz.

Polub nas na facebooku. Będzie ciekawie >>

Z czternastu ośmiotysięczników tylko Nanga Parbat (8126 m.n.p.m.) i K2 (8611 m.n.p.m.) opierają się zimą himalaistom. Pod tym pierwszym od kilkudziesięciu dni działa polska wyprawa ''Justice For All''. Jej członkowie nie są zrzeszeni w Polskim Związku Alpinizmu, a część środków na wyjazd zebrali dzięki w internetowej akcji. Reszta to ich prywatne pieniądze.

Na początku wyprawy Polaków było sześciu, ale do domu wrócili już Marek Klonowski i Michał Dzikowski. W czwartek do ataku szczytowego ruszyli Tomasz Mackiewicz i Paweł Dunaj. W piątek w górę wychodzą Jacek Teler i Michał Obrycki.

Mackiewicz poprzedniej zimy dotarł do wysokości 7400 metrów - tak wysoko nie był nikt od polskiej wyprawy z 1997 roku, którą kierował Andrzej Zawada.

Idą, idą! Szczyt coraz bliżej - śledź relację na żywo >>

"Jest dobrze... Jest moc! W czwartek idziemy bezpośrednio do jedynki... Potem do dwójki na 6200m, sobota trójka na 6900m, niedziela czwórka na 7400m pod kopułą. W poniedziałek możemy atakować jeśli forma będzie ok, jak nie to wtorek - ma być idealna pogoda. Trzymajcie zatem kciuki! Joł." - pisał w e-mailu do Portalu Górskiego Tomasz Mackiewicz.

W czwartek ok. południa polskiego czasu Polacy dotarli do obozu I, który postawili wcześniej na wysokości 5100 metrów. Namiot był mocno zasypany więc przed odpoczynkiem Mackiewicz i Dunaj musieli go jeszcze odkopać.

Dwie niewiadome: grań i aklimatyzacja

Niewiadomą wciąż jest wygląd grani szczytowej powyżej 7000 metrów. W jej dolnych rejonach wspinacze napotkali dużo czarnego, twardego lodu, w który ciężko wbić raki i czekan. Jeśli droga do szczytu jest mocno oblodzona to atak szczytowy bardzo się skomplikuje.

- To zupełnie inna góra niż rok temu. Musimy dojść na 7200 metrów i ocenić sytuację. Stamtąd wiedzie fajna droga pod szczyt, którą wypatrzyłem rok temu. Mocno ostatnio sypało i wiało, więc powinniśmy tam spotkać dobry, zbity śnieg - mówił Mackiewicz w rozmowie z off.sport.pl.

Problemem może być też brak odpowiedniej aklimatyzacji, czyli przyzwyczajenia organizmu do mniejszej ilości tlenu, którego z wysokością zaczyna brakować. W styczniu Polacy doszli na wysokość ok. 6500 metrów. Nieco wyżej byli członkowie drugiej wyprawy działającej pod Nanga Parbat - Simone Moro i David Goettler, który postawili obóz trzeci na wysokości 6700 m. Do tej wysokości droga jest zabezpieczona linami poręczowymi.

Kilka dni temu Polaków odwiedziła pakistańska policja, bo naszym himalaistom wygasły wizy. Czy istniała realna groźba odesłania wspinaczy do domu nie wiemy, ale wszystko skończyło się dobrze.

Zabójca wiatr i zamarznięty świat Nanga Parbat - opowieść na zdjęciach >>

Dobre warunki

Od końca stycznia nad pakistańskim ośmiotysięcznikiem zawisły ciężkie chmury. W czwartek wprawdzie wciąż sypie, ale prognoza na kolejne dni jest optymistyczna.

Wykresy prędkości wiatru i temperatury na wysokości ok. 8000 metrów (źródło: meteoexploration.com)

Najlepsze warunki do wejścia na szczyt będą w poniedziałek i wtorek - temperatura nie powinna spaść poniżej -50 stopni, ale, co o wiele ważniejsze, w pobliżu wierzchołka nie będzie mocno wiało. Wiatr to największy wróg himalaistów, który potrafi szybko obniżyć temperaturę o kilkanaście stopni. Przez ostatnie dni na Nanga Parbat wiało z prędkością ponad 100 km/h. Na początku przyszłego tygodnia podmuchy nie powinny przekroczyć 50 km/h.

Współpraca z drugą ekspedycją

W wiosce Lattabo od strony flanki Rupal, gdzie stacjonuje polska wyprawa jest jeszcze jedna ekspedycja. To Simone Moro i David Goettler. Obie ekipy wspinają się drogą Schella - to prawdopodobnie najdłuższa trasa na szczyt, ale ekspedycje wybrały ją, bo znajduje się po nasłonecznionej stronie góry.

Moro i Goettler w górę ruszają w piątek. Obie ekipy świetnie się dogadują, nie ma pomiędzy nimi żadnej rywalizacji. Być może nawet połączą siły w decydującym momencie.

Śledź autora na twitterze @deszczep

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.