Droga do Askole była na szczęście przejezdna, więc dojazd odbył się bez niespodzianek. Ku zaskoczeniu grupy spływająca z lodowca rzeka nie była zamarznięta, a trzeba było ją przekroczyć - wody mnóstwo, ale dali radę. Naszym towarzyszy o dziwo parunastu porterów, których udało się wcześniej zakontraktować do tej trudnej pracy. Jak dojadą dalej niż do Paju, nasze zdziwienie bedzie jeszcze większe.
Porterzy o tej porze roku, w tym miejscu, byli dotychczas nie do pozyskania. Przydzielono im lekkie ładunki - nie więcej niż 20 kg i dostali stosunkowo dorbre wyposażenie, śpiwory, namioty. W sumie więcej niosą na własne potrzeby, ale stanowią też jakieś odciążenie i wsparcie dla naszej grupy, pomagają torować w śniegu, jest wśród nich kucharz, na którego bardzo się liczy dziś wieczorem jak i co dzień.
Pogoda sprzyja. Oby dalej sprawy szły podobnie sprawnie.