Po sto razy sprawdzamy, czy wszystko spakowaliśmy: a to zapasowe baterie do czołówek (latarek na głowę), a to sprzęt wspinaczkowy, czy jest w komplecie, a to gaz i jedzenie...
Kalkulujemy, czy jeśli będziemy zmuszeni zostać dłużej u góry z powodu złej pogody, czy nie zabrać więcej jedzenia i gazu. Ale z drugiej strony nie możemy mieć ze sobą ani jednego zbędnego grama, bo na tej wysokości odczujemy ten ciężar pięciokrotnie, przeklinając pod nosem swoją głupotę i za ciężki plecak. Poza tym zabierze nam to cenną energię i siły, które tam na górze są policzalne i jakże potrzebne. Tak więc trzeba dobrze kalkulować i wybrać, co jest najważniejsze.
Ponadto na wysokości powyżej 7 tys. metrów nie za dużo się je. Po prostu organizm wysyła komunikat do mózgu: no tak, to jedzenie trzeba jeszcze strawić, czyli potrzebna kolejna porcja energii, więc lepiej nie jeść wcale. Trzeba się naprawdę zmuszać do jedzenia i dobrze jest znać na wylot swój organizm i co on na tej wysokości jest w stanie przyswoić. Tak więc należy zabrać tylko te rzeczy, które na pewno zjemy: bardzo lekko strawne, ale wysokobiałkowe i wysokokaloryczne. Jeżeli nie dostarczymy sobie protein w ciągu paru dni, a tylko puste i szybkie kalorie, to nasze mięśnie znikną w zastraszająco szybkim tempie, a co za tym idzie osłabniemy z dnia na dzień. W końcu na tej wysokości ilość tlenu w powietrzu jest niewielka, a ciśnienie waha się w granicach 400 hPa. To wszystko bardzo wpływa na nasze organizmy i możliwości regeneracji.
No dobra, koniec tego wywodu, bateria zaraz padnie, a naładować już nie ma jak, bo zero słońca na solarach słonecznych i w akumulatorach.
Myślcie proszę. Postaram się nagrywać krótkie relacje głosowe tam z góry, jeśli oczywiście bateria w telefonie nie padnie z zimna. Do usłyszenia.
Makalu to piąty co do wysokości szczyt świata, znajdujący się w trudno dostępnym rejonie, na granicy Chin i Nepalu, 20 km od Everestu. Po raz pierwszy wierzchołek został zdobyty 15 maja 1955 roku przez Francuzów Jeana Couzy (zmarł w 1958 roku) i Lionela Terray (zmarł w 1965). Do końca XX wieku na szczycie stanęło tylko 180 alpinistów.
Dotychczas na górę wspięło się siedmioro Polaków: w 1981 roku Jerzy Kukuczka (nową drogą - północnym filarem), w 1982 - Andrzej Czok (nową drogą - zachodnią ścianą), w 1986 - Krzysztof Wielicki, w 1988 - Tomasz Kopyś i Ryszard Kołakowski, który zginął podczas zejścia, w 2002 - Piotr Pustelnik oraz w 2006 - Anna Czerwińska.