Fabrizio straci³ botka puchowego, drugiego znalaz³ pod ¶cian±. ¦nieg ciut siê zmieni³ na lepsze. W miejscach nas³onecznionych zdecydowanie przeobrazi³ siê z firn, w zacienionych kuluarach jest go ci±gle wiele. Powy¿ej obozu drugiego (6400 m) wiatr zdmuchiwa³ i przewraca³, tak wiêc nie by³o sensu brn±æ wy¿ej. Ca³y czasy pogoda, tam wysoko, niesprzyjaj±ca, a nawet powiedzia³abym gro¼na. Do bazy dotar³ kolejny wspinacz, a wiêc jest nas ju¿ czwórka ( ! ), co w porównaniu z baz± pod Broad Peakiem, gdzie jest bodaj¿e siedem du¿ych (czê¶æ komercyjnych) wypraw, czyni nas niemal¿e pustelni±. Jednak¿e chyba wolê ten spokój i ciszê. Do us³yszenia!