Polo na dwóch kółkach - bike polo

Za oknem plucha, a my z coraz większą niechęcią wyściubiamy nos z domu. Wróćmy więc na chwilę do słonecznych miesięcy, kiedy w mieście królowały rowery. Okazuje się, że ten popularny latem środek komunikacji zyskuje zupełnie inny wymiar, gdy dosiadający go cyklista chwyta w dłoń specjalnie przygotowany kij i próbuje wbić nim niewielką piłkę do bramki - to właśnie bike polo!

Dołącz do nas na Facebooku

Początki tego sportu sięgają XIX w., kiedy rower stawał się tańszą alternatywą dla transportu konnego. Elitarne tradycyjne polo powoli zaczęło się przenosić na miejskie place i skwery. Do nas bike polo wkroczyło wraz z rozwijającym się ruchem kurierów rowerowych oraz rowerzystów preferujących do poruszania się po mieście stylowe kolarki. Jednak aby uprawiać bike polo, wystarczy zwykły rower, choćby tradycyjny góral. Do tego niezbędny jest kij, który można zmontować z dwóch lekkich rurek. Piłeczka, dokładnie taka jak do hokeja na trawie, dwie bramki i można rozpoczynać grę! W meczach rywalizują dwie trzyosobowe drużyny, których zadaniem jest zdobycie jak największej ilości bramek. Można grać na bramki lub na czas. Zawodnicy w trakcie meczu nie mogą podpierać się nogą, a każde podparcie wiąże się z karą dla zawodnika i chwilowym opuszczeniem boiska. Mecze rozgrywane są w pełnym duchu fair play i wszelkie faule są dość rzadkie. Nie zmienia to tego, że jest to sport kontaktowy i podczas ostrych starć zawodników mogą pojawić się po meczu siniaki i otarcia. Warszawa ma kilka kultowych miejsc, w których można spotkać bikepolowców, np. boiska przy ul. Foksal i pl. Zbawiciela. Ale do uprawiania tego typowo miejskiego sportu wystarczy zwykłe utwardzone boisko.

War-szał: 3, 2, 1... POLO na dwóch kółkach

Rozmowa z Sabriną Staniewską, założycielką stowarzyszenia Polish Bike Polo

Dominika Kotowicz: Skąd się wzięło bike polo?

- Początki sięgają XIX wieku w Irlandii. Gra odbywała się na ostrych kołach, drużyna składała się z sześciu osób i toczyła się na boisku do piłki nożnej, które było większe i bardziej miękkie niż obecnie w przypadku miejskiego bike polo. Na początku XX wieku bike polo pojawiło się na igrzyskach olimpijskich. Następnie na jakiś czas zapomniano o tym sporcie, aż amerykańscy kurierzy rowerowi zaczęli grać na twardych boiskach (hard court), betonowych parkingach - gdzie się dało. Do Polski bike polo przywieźli w ok. 2004 roku kurierzy rowerowi z jednej z europejskich imprez i stopniowo nowa dyscyplina zyskiwała coraz więcej miłośników. Jaki sprzęt jest potrzebny do gry?

- Oprócz roweru trzeba mieć kijek - im lżejszy, tym lepiej. Z reguły robimy takie kijki samodzielne ze starych kijów do nart oraz z wydłubanej rurki gazowej, która z jednej strony może mieć dekielek, aby uderzenia były bardziej celne. Taka wyrzeźbiona rurka umożliwia też różne triki, na przykład zebranie i podrzucenie piłeczki, by podać ją górą. Miękka rączka kijka jest zrobiona ze starej dętki lub owijki kolarskiej czy tenisowej. Warto używać ochraniaczy: nałokietników, nakolanników i oczywiście kasku. Moją ulubioną pozycją w grze jest stanie na bramce, gdzie niebezpieczeństwo uderzenia piłeczką w twarz jest jeszcze większe, więc mam specjalny kask, który bardzo polecam.

Na jakim rowerze grasz?

- Na ostrym kole, ale dużo osób ma wolnobiegi z hamulcem. W rowerach do bike polo często można spotkać wypełnione koła. Są to osłonki na szprychy zrobione z lexanu, czyli bardzo trwałego plastyku, lub ewentualnie ze zwykłego kartonu. Dzięki takiej ochronie piłeczka nie przeleci przez szprychy, czasem pomaga w zablokowaniu strzału, a przede wszystkim zapewnia bezpieczeństwo, bo w przeciwnym razie kij może przy uderzeniu utknąć między szprychami.

Osłonki zapewniają bezpieczeństwo, ale też przyciągają wzrok...

- Mają swój urok i są niepowtarzalne: różne kolory, obrazki, czasem są to naklejki sponsorów... Każdy rower ma dzięki temu swój styl. Rower gracza to jego wizytówka. Niektórzy stylizują swoje pojazdy, by wyglądały groźnie, i w ten sposób próbują przestraszyć przeciwnika (śmiech).

Jakie były twoje początki?

- Po raz pierwszy zetknęłam się z tym sportem dwa lata temu, gdy po powrocie do Polski kupiłam ostre koło. Przy pl. Unii Lubelskiej poznałam ludzi, którzy już grali i oni mnie wciągnęli. Uwielbiam bike polo, ponieważ wymaga zwinności w poruszaniu się na rowerze, umiejętności balansowania i kierowania jedną ręką. Jednocześnie to gra zespołowa, więc często po treningu spotykamy się, by pogadać czy napić się piwa. Uwielbiam po ciężkim dniu w pracy poodbijać sobie z przyjaciółmi piłeczkę.

Na ile jest to popularny sport?

- Graczy jest coraz więcej, wyjeżdżamy na turnieje, uczymy się od najlepszych. Bike polo bardzo szybko się w Polsce rozwija. Gramy już w dziesięciu miastach i dołączają kolejne. Najsilniejsze składy są chyba z Warszawy - zespół Apollo 3, tegoroczni mistrzowie Polski - z Poznania, z Krakowa, gdzie ostatnio powstało specjalne miejsce do gry w starym basenie, co daje sporo możliwości treningu...

W stolicy są miejsca do gry?

- W Warszawie gramy na Foksal 3, na szkolnym boisku, z którego nas jeszcze nie wygonili (śmiech). No i czekamy na skwer sportów miejskich, gdzie jest planowane boisko do bike polo. Sporo osób gra po pracy, więc bardzo potrzebne jest oświetlone miejsce do ćwiczeń, szczególnie gdy wcześnie robi się ciemno i jest zimniej.

W tym roku założyłam stowarzyszenie i forum, aby wszystkich połączyć i umożliwić kontakt, na przykład przy organizacji mistrzostw. Forum jest dostępne również dla amatorów, można tam znaleźć informacje potrzebne, by zacząć grać. Zawsze chętnie pomagamy, odpowiadamy na pytania i zapraszamy, by do nas dołączyć.

Więcej informacji na oficjalnej stronie stowarzyszenia.

Copyright © Agora SA