Obroty, graby i double corki, czyli triki na Burn in Snow

Zapierające dech w piersiach double córki, obroty o 900, 1080, a nawet 1260 stopni to jedne z wielu ewolucji snowboardowych, które będzie można zobaczyć 10 i 11 lutego na zawodach Burn in Snow w Szczyrku. Poznaj triki mistrzów!

Dołącz do nas na Facebooku

Obroty

Zaczynają się od prostych - 360, czyli jednego obrotu zawodnika wokół własnej osi, aż po 1080 czy 1260 czyli trzy, trzy i pół obrotu. Pozornie im więcej obrotów wykona zawodnik, tym trik można uznać za trudniejszy.

- Na tak dużej skoczni jak ta, z pozoru proste 180 może okazać się skokiem równie trudnym jak np. 720 - mówi Michał Ligocki, jeden z najlepszych polskich snowboardzistów, członków teamu Burna.  - Przy większej liczbie obrotów zawodnicy mają możliwość przyspieszenia lub spowolnienia rotacji, a wykonanie powolnego 180 wymaga idealnego wyczucia skoczni i długości lotu - dodaje snowboardzista.

Najazd na switch

Dodatkowym utrudnieniem, które przełożyć się może na lepszy wynik startujących, jest najazd na switch, czyli swoją "nienaturalną" nogą do przodu.

- Każdy snowboardzista ma preferencję do jazdy z lewą lub prawą nogą z przodu - tłumaczy Ligocki.  - Jeżeli najedzie odwrotnie, co jest trudniejsze, mówi się, że wykonał skok na switch.

Backside lub frontside

Jeżeli po wyjściu z progu skoczni po pierwszych 90 stopniach obrotu zawodnik jest plecami w kierunku lotu, mówimy o obrocie backside, a jeżeli twarzą w kierunku lotu to jest to trik wykonywany frontside.

- Nie oznacza to jednak, że z góry któraś ze stron uznawana jest z trudniejszą - podobnie jak z preferencją dotyczącą nogi trzymanej z przodu, jest to indywidualna sprawa każdego zawodnika - mówi Michał Ligocki.

Graby

Do obrotów wykonywanych na skoczni zawodnicy dodają tzw. graby, czyli chwyty za krawędź deski. Nie tylko sprawiają one, że triki wyglądają lepiej, a co za tym idzie, ich styl oceniany jest lepiej, ale są też trudniejsze.

Double cork

Trik z najwyższej półki. Polega na połączeniu kilku obrotów wokół własnej osi z saltami. Jest to nie tylko niesamowicie widowiskowe, ale i niezwykle trudne.

Michał Ligocki i trener Orzeł, czyli jak wskoczyć na podium! Zobacz trening mistrza!

 

Odlotowa skocznia

Zawodnicy startujący w jednej z najbardziej widowiskowych konkurencji snowboardowych i narciarskich, jaką jest big air, wykonują skoki na specjalnie do tego przygotowanej skoczni. Oprócz długości i wysokości lotu, sędziowie oceniają liczbę obrotów, kierunek rotacji, ustawienie ciała do kierunku jazdy, sposób, w jaki zawodnik chwyta za deskę (tzw. graby). Na podium staną ci, którzy nie tylko polecą najwyżej i wykonają najbardziej efektowne ewolucje, ale także prawidłowo wylądują.

Skocznię, która zostanie zbudowana u podnóża Skrzycznego, przygotowuje Beskidzkie Stowarzyszenie Snowboardu z Wojtkiem Pająkiem i Jakubem Honczem na czele. Planowana konstrukcja ma mieć 50-metrowy najazd i szerokie, długie lądowanie na naturalnym spadzie przy dolnej stacji kolejki. Odległość między progiem wybicia a początkiem lądowania będzie wynosiła ok. 15 metrów, co oznacza, że riderzy będą latać na odległość ok. 20-25 metrów!

Więcej informacji o zawodach Burn in Snow znajdziesz TUTAJ lub na oficjalnej stronie imprezy!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.