Burn in Snow - relacja z największej imprezy snowboardowej w Polsce

Kilka tysięcy osób podziwiało zmagania specjalistów od konkurencji big air w czasie tegorocznej edycji festiwalu Burn In Snow. Piotr Janosz po raz drugi okazał się najlepszy w rywalizacji snowboardzistów. Amerykanin Lucas Evans stanął na najwyższym miejscu podium wśród narciarzy.

W sobotę, od samego rana, na skoczni zbudowanej obok wyciągu krzesełkowego "Skrzyczne" w Szczyrku można było zobaczyć w akcji elitę narciarzy i snowboardzistów. W kwalifikacjach wzięło udział kilkudziesięciu zawodników z Polski, Czech, Finlandii, Niemiec, USA, Słowenii i Szwajcarii. Burn in Snow ma charakter zamknięty - żeby wystartować, trzeba zostać zaproszonym. O biorących udział w tegorocznej edycji porozmawialiśmy z Wojtkiem Pająkiem, który w tym roku występował w charakterze nie zawodnika, a opiekuna tychże.

Jesteś zadowolony z tegorocznego line-upu?

-Bardzo, to jest naprawdę wielki sukces. W tym roku pomógł nam trochę brak śniegu w Sochi. Odwołano tam Puchar Świata i kilku najlepszych zawodników przyjechało w związku z tym do Szczyrku. Ale nawet bez tego zapowiadało się bardzo dobrze. Poziom w tym roku, jest zdecydowanie wyższy niż w zeszłym podczas pierwszej edycji. U nas też ze śniegiem nie było za wesoło, zaczął padać dopiero na tydzień przed zawodami, ale organizatorzy sprostali wyzwaniu i przygotowali bardzo przyzwoitą skocznię.

Czekasz na jakieś konkretne tricki?

-Na double korka! Wydaje mi się że jeszcze nikt nie zrobił tego na polskich zawodach snowboardowych, a dzisiaj są bardzo duże szanse [tutaj Wojtek się nie pomylił - red.]

Dla zainteresowanych, tak wygląda Double cork:

 

W tym roku oprócz snowboardzistów, pojawili się również freeskierzy. Każdy ze startujących, niezaleznie od kategorii, miał do oddania po dwa skoki, z których lepszy mógł stać się przepustką do finałów. Na pierwszym miejscu wśród narciarzy awansował Ville Vuori z Finlandii, na drugim aktualny Mistrz Polski Szczepan Karpiel - Bułecka, a na trzecim Jan Krzysztof. Najlepszym snowboardzistą na tym etapie zmagań był zwycięzca Burn In Snow z 2012 roku Piotr Janosz, drugi był Alessandro Boyens z Niemiec, a trzeci Roni Rintala z Finlandii.

O godzinie 18.00 24 zawodników rozpoczęło trening przed finałem, a na widowni zaczęło robić się naprawdę tłoczno. Wcześniej, złośliwi mówili, że wszyscy przyjadą do Szczyrku tylko na koncert De la Soul. Jak można było zobaczyć pod skocznią i w transmisji na żywo, pomylili się. Pod przewodnictwem nie-aż-tak zabawnych wodzirejów tłum głośno kibicował skoczkom, a atmosfera na widowni okazała się znacznie gorętsza niż na przykład podczas PFO.

W finale po raz kolejny każdy z riderów oddał po dwa skoki, starając się o awans do superfinału. Ostatecznie szanse na rywalizację o miejsce na podium wywalczyli snowboardziści Martin Kalliola, Alessandro Boyens, Tomek Wolak i Piotr Janosz oraz narciarze Lucas Evans, Jan Krzysztof, Ville Vuori oraz Mateusz Augustyn.

W tym roku przyjechało naprawdę dużo widzów i widać, że to, co działo się na skoczni  bardzo im się podobało. Niesamowity doping słychać było nawet na samej górze! To dodaje energii - w takiej sytuacji skacze się własnie dla tego tłumu." - opisywał swoje wrażenia po zawodach zdobywca czwartego miejsca Tomek Wolak z teamu Burn.

Trzecie miejsce w rywalizacji snowboardzistów zajął reprezentant Finlandii Martin Kalliola, drugie Alessandro Boyens z Niemiec, a na najwyższym miejscu podium stanął już drugi raz z rzędu Piotr Janosz!

- Zwycięstwo to coś fantastycznego, oczywiście bardzo cieszę się, że się udało. Jest to też pierwszy raz, kiedy w czasie zawodów ustałem double cork 1080, więc tym bardziej się cieszę!

powiedział szczęśliwy reprezentant Polski, który do listy swoich osiągnięć może teraz dopisać pierwsze miejsce w czterogwiazdkowych zawodach World Snowboard Tour.

Wśród narciarzy czwarte miejsce zajął Ville Vuori z Finlandii, trzeci był Mateusz Augustyn, a drugi Jan Krzysztof. Na najwyższe miejsce na podium wskoczył Lucas Evans z USA.

- To moja pierwsza wizyta w Polsce. Zawody wskoczyły do kalendarza AFP, a że lubię podróżować i nigdy tu nie byłem postanowiłem spróbować. Mój najlepszy trick, czyli double misty jest oceniany różnie, ale tym razem sędziom się podobało, więc bardzo się cieszę." - skomentował najlepszy freeskier na Burn In Snow.

Dodał, że na żadnych innych zawodach świata nie zobaczył tak ładnych dziewczyn co na widowni w Szczyrku.

A co z dziewczynami?

W zawodach Burn in Snow nie biorą udziału kobiety. O przyczynę takiego stanu rzeczy zapytaliśmy Kasię Rusin, jedną z najlepszych polskich snowboardzistek kategorii Slope Style [Dla laików. Z grubsza chodzi o przejazdy w snowparku, łączące skoki, rurki i inne przeszkody -red.]

Ile dziewczyn z Polski mogłoby wystartować w takich zawodach jak Burn in Snow?

- Myślę, że ze cztery na tak wysokim poziomie by się znalazły. To trochę mało, ale od czegoś trzeba zacząć. W tym roku, 2 marca organizuję za to zawody PINK JUMP w snowparku na Gubałówce. Dziewczyny będę cały dzień jeździć w parku, a pod koniec jury oceni ich osiągnięcia. Ma być miło i bezstresowo. W tym roku robimy to w stylu plażowym, także będzie pewnie również fotogenicznie. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Kiedy ceremonia wręczenia nagród z puli wynoszącej 50 000 złotych dobiegała końca, w namiocie festiwalowym rozpoczynała się muzyczna część imprezy z wydarzeniem wieczoru, czyli koncertem De La Soul.

Już wkrótce na stronie www.burninsnow.pl obejrzeć będzie można relacje foto i video z imprezy.

Copyright © Agora SA