Polacy zakochali się w rejsach. Tomasz Kucharz: Pływają wszędzie. Ale najważniejszy jest ten błysk w oku

- Rejsy od kilkunastu lat są czymś bardzo powszechnym w Polsce. Chcemy przeżywać przygody, widzieć ląd z innej perspektywy, a rejsy są drzwiami do tego innego świata. Początek nie jest trudny, dla każdego znajdzie się coś odpowiedniego - mówi Tomasz Kucharz, żeglarz i właściciel firmy ''Ocean Odyssey morskie czartery''.

Zapisz się na rejs >>

Jaka jest droga od hobby do zajęcia się żeglarstwem zawodowo?

Tomasz Kucharz, żeglarz i właściciel firmy ''Ocean Odyssey morskie czartery'': Nie taka długa, jakby się mogło wydawać. Ogranicza nas tak naprawdę tylko czas, bo trzeba zdobyć uprawnienia. A można to zrobić np. u nas. Powiem panu, że niesamowity jest błysk w oczach młodych osób, które do nas przychodzą.

Ja zaraziłem się żeglarstwem dawno temu. W ciągu 2-3 wyjazdów. Nie było to nic wielkiego. Żeglarstwo śródlądowe, rejsy turystyczne związane z harcerstwem. Ale wystarczyło. Potem pojawiło się morze. I wpadłem.

Został pan od razu zawodowym żeglarzem?

Nie, byłem  handlowcem w branży budowlanej. I wydawało się, że już tak zostanie, ale w pewnym momencie, z powodu zawirowań na rynku pracy, mogłem zrobić dwie rzeczy: poddać się  albo powalczyć. Postawiłem na pasję.

Kiedy słyszę słowo rejs, to zastanawiam się, czy trafia ono do Polaków. Czy Polaków stać na rejsy?

Okazuje się, że tak. Rejsy od kilkunastu lat są czymś bardzo powszechnym u nas i na rynku jest dużo firm, które oferują swoje usługi. Osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z żeglowaniem, rejsy kojarzyć się mogą tylko z morzem, Fryderykiem Chopinem czy Darem Młodzieży. A istnieją przecież mniejsze jachty, na których też można przeżyć przygodę. Są zwrotniejsze, dają możliwość dotarcia do większej liczby ciekawych miejsc.

Kto zapisuje się na rejsy?

Głównie ludzi ciekawi przygód. Wielu z nich już pływa i chce pójść do przodu - odkryli, że morze istnieje i chcą sprawdzić, czym pływanie po nim różni się od pływania po mazurskich szuwarach. Czują niedosyt i chcą poszerzyć horyzont i zrealizować swoje marzenia. To jedna grupa. Inna, to osoby, które zostały przez swoich znajomych, zapalonych żeglarzy, zwerbowane. Jadą pierwszy raz. Potem już ich nie trzeba przekonywać.

Mówi pan, że to ludzie ciekawi świata. A przecież świat został już odkryty, powierzchnia morza nie skrywa już tylu tajemnic, co kiedyś.

Magellan czy Cook to byli wielcy odkrywcy, wypływali w bardzo dalekie rejsy,  niebezpieczne, na nieznane wody, bez gwarancji powrotu.  My pływamy teraz bezpiecznie, akweny są nam znane, mamy wcześniej zaplanowaną trasę, na bieżąco znamy prognozy pogody, nie ryzykujemy. Jednak nadal odkrywanie świata w ten sposób jest czymś niepowtarzalnym, np. w takiej Chorwacji czy Grecji możemy kojarzyć kilka plaż, jakiś fragment wybrzeża, ale z perspektywy morza wszystko wygląda inaczej. To tak, jakby wejść przez inne drzwi. Rejs to praca przy żaglach, nawigacja, współpraca. To przygoda ludzi, którzy chcą coś zrobić razem. I nagle stajemy w jakiejś małej zatoczce uroczej wyspy na kotwicy i słychać tylko westchnięcia, bo nikt nie wyobrażał sobie, że może być tak pięknie. Na pewno nie jest to przeżycie osiągalne dla tych, co zostali na kontynentalnym brzegu.

Jakie kierunki najczęściej wybierają Polacy?

Pływają wszędzie.. Nie ma chyba miejsc, gdzie by nas nie było. Najchętniej jednak wybieramy ciepłe wody,  które są atrakcyjniejsze na wypoczynek i mniej wymagające. Morze Śródziemne czy Czerwone kojarzy się milej niż rejs na Spitsbergen, który oczywiście też może być wspaniały.

A które kierunki są najciekawsze?

To zależy od nastroju człowieka. Czasem ciągnie do jakiegoś większego wyzwania, a innym razem po prostu chcemy pożeglować sobie w romantyczne okolice. W ogóle dużo romantyzmu w tym żeglarstwie. Docieramy w miejsca, które są jakby otwarte tylko dla nas. Jest taka jedna trasa, którą chciałbym ludziom pokazać. Choć pewnie jedna z wielu.

Co to takiego?

Trasa Odyseusza. Przy szukaniu wyspy, na którą można by popłynąć, uzmysłowiłem sobie, że przecież to są nazwy, które występują w mitologii. Zacząłem szukać w opracowaniach. I okazuje się, że wiele z tych miejsc istnieje do dziś. Tak to jest z żeglarstwem. Człowiek zaczyna się sam nakręcać. Ktoś zrobił jakieś opracowanie, ktoś inny napisał coś na forum. I człowiek zdaje sobie sprawę, że można popłynąć w rejs śladami np. Odyseusza.

Rodos, Wyspa Słońca, super. A tu nagle się okazuje, że Odyseusz też tam był .

Trasa rejsu śladami Odyseusza to: Ateny - Kea Island - Ermoupolis - Tinos  - Mykonos - Naousa - Ios - Santorini - Folegandros - Milos -Sifnos - Serifos (Livadi) - Merihas (Kithnos) - Ateny.

To i tak niedługi rejs, bo gdybyśmy pochylili się nad trasą Odysa, to znaleźlibyśmy informację, że pływał prawdopodobnie też koło Sycylii, Malty czy wybrzeży współczesnej Turcji. Wiemy jednak z całą pewnością, że podróżował u wybrzeży ojczystej Grecji,

a zatem na pewno dobrze poznał Cyklady, które są główną osią tego, zapowiadającego się ciepło, rejsu po Grecji .

Co trzeba umieć, żeby popłynąć w pierwszy rejs?

Nic, trzeba tylko chcieć. Od chęci się zaczyna. Nie ma się czego bać, bo załoga jest doświadczona. Laik jest w stanie nauczyć się wszystkiego, co potrzebne. Kiedy uczymy się nawigować i jesteśmy w stanie odczytać naszą pozycję na mapie, to już czujemy satysfakcję. Uczymy się znaczenia prądów i tego, jak łódka się w nich zachowuje, a zaczynamy od najprostszych, niemniej ważnych rzeczy, czyli obsługi żagli. Z czasem wszystko staje się jasne, bo człowiek nabiera doświadczenia, biorąc w tym aktywny udział.

Jak wygląda normalny dzień podczas takiego rejsu?

Dzielimy się zadaniami, ustalamy wachty. W zależności od doświadczenia załogantów, jedni  uczą się nawigacji, wykreślania kursów, drudzy już "przejmują stery". Robią to pod okiem skippera. Jest też oczywiście czas na odpoczynek, czytanie książek, planowanie momentu dopłynięcia do portu, bo w czasie postoju w porcie, załoga może coś zwiedzić. Cały czas coś się dzieje, czas upływa aktywnie i niestety dość szybko.

Ludzie pytają mnie często o chorobę morską.  W pewnym momencie zacząłem sobie nawet z tego żartować i mam takie powiedzenie: wszyscy mówią o chorobie morskiej, a mało kto ją widział. Oczywiście może się ona pojawić - tak samo jak czasem u kogoś pojawia się choroba lokomocyjna. Ale nie są to aż tak powszechne przypadki.

Czy można połączyć rejs z nurkowaniem?

Można. Powiem więcej - można nawet nauczyć się nurkować podczas rejsu i zdobyć pierwsze uprawnienia. Wystarczy wcześniej nas o tym poinformować, a na pokładzie znajdzie się instruktor, który o wszystko zadba.

W ofercie ma pan rejsy dla firm, studentów, fotografów i... singli. Co to za pomysł?

To wynika z obserwacji. Często w rejsy udajemy się parami, ale zawsze jest kilka osób, które chcą płynąć same. Obawiają się że nie będę pasować do reszty. Więc rejs dla singli jest dla nich rozwiązaniem. Ale to nie jest tylko oferta dla  samotnych - czasami po prostu ludzie mają różne plany, mąż chce jechać w góry, a żona na żagle. A towarzystwo na pokładzie zawsze się przyda.

Gdyby miał pan wybrać rejs dla kogoś, kto nigdy nie pływał, to co by to było?

Chorwacja, bo jest blisko i tanio. Linia brzegowa jest bardzo ciekawa, ma mnóstwo małych uroczych zatoczek i równie dużą ilość wysp, a każda z nich inna. Np. już w maju, mamy dwa takie rejsy: 17-24 i 24-31.Rejs bardzo fajnymi,dużymi jachtami .Zapraszam wszystkich chętnych do wzięcia udziału.  Kierujemy się na południe, w kierunku Dubrownika. Dużo cichych zatoczek, niewiele ludzi, dobra okazja do zrobienia fajnych zdjęć i nie tylko. Tam jest już naprawdę  ciepło.

To też dobry moment, żeby odkryć nową żeglarską pasję. Cieszy mnie to, kiedy w oczach załogi widzę błysk zainteresowania, z którym chłoną tą żeglarską przygodę. Nawet nie wiedzą, ile pięknych chwil jeszcze przed nimi.

Na żaglach rodzą się przyjaźnie, które trwają później często do końca życia. Dla takich ludzi też mamy coś ciekawego - rejsy marzeń. Sami wyznaczają trasę i datę, a my pomagamy im w zrealizowaniu tego marzenia.

Wybierz coś dla siebie >>

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA