Krzysztof Starnawski odkrył najgłębszą podwodną jaskinię świata! Wielki sukces Polaka

Zespół badawczy prowadzony przez Krzysztofa Starnawskiego odkrył w Czechach najgłębszą podwodną jaskinię świata. To wielki sukces polskiego nurka i wynalazcy, który od 1997 roku nurkował w jaskini Hranicka Propast i wierzył, że znajdzie najgłębszą studnię świata.

Legendarny polski nurek dopiął swego! 27 września odkrył, że Hranicka Propast w Czechach, to najgłębsza podwodna jaskinia świata. Na rekordową głębokość 404 metrów zeszła sonda ROV - specjalnie przygotowany zdalnie sterowany pojazd podwodny. Czeska jaskinia przebiła swoją głębokością poprzedni rekord - Pozzo del Merro we Włoszech - o 12 metrów.

Krzysztof Starnawski z Warszawy już wcześniej badał Hranicką. W poniedziałek 1 października 2012 zanurzył się na głębokość 217 m. Do tego dokonał pomiaru sondą, a wynik 373 m awansował znajdującą się w Czechach w pobliżu Ołomuńca studnię na drugie miejsce najgłębszych jaskiń podwodnych na Ziemi. Teraz okazało się, że podwodna jaskinia jest jeszcze głębsza!

- Hranicką Propast zajmuję się od 1997 roku. Wtedy byłem tam pierwszy raz. W 2000 roku zrobiłem tam najgłębsze nurkowanie na obiegu otwartym. Zanurkowałem na głębokość 186 metrów, ale wiedziałem, że jaskinia jest jeszcze głębsza. Musiałem poczekać, bo wtedy technicznie nie byłem przygotowany na więcej. Teraz nurkuję na obiegu zamkniętym, wykorzystuję rebreather. Oznacza to, że nie muszę martwić się, że zabraknie mi pod wodą czynnika oddechowego. Wdycham mieszankę gazów, wydycham i mogę oddychać w ramach tego samego obiegu. Wszystkim steruje komputer. Mój wynalazek polega na tym, że zbudowałem podwójny rebreather, co zwiększa bezpieczeństwo nurkowania - mówił Starnawski w rozmowie z off.sport.pl.

Oto fragment wywiady przeprowadzonego w 2012 roku z legendarnym polskim nurkiem:

- Co się dzieje z ciałem na takich głębokościach?

Ciało poddawane jest wielkiemu ciśnieniu. Żeby nurkować poniżej 200 metrów, trzeba nauczyć się obsługi sprzętu, ale przede wszystkim wiedzieć, jak wygląda dekompresja. Mieszanka gazów, którą oddycham, rozpuszcza się w mojej krwi. Kiedy ciśnienie spada w trakcie wynurzania, gazy muszą zamienić się z formy płynnej w formę gazową. Jeśli będę wynurzał się zbyt szybko, pęcherzyki gazu zablokują moje naczynia krwionośne. To zjawisko nazywa się chorobą dekompresyjną, bardzo groźną dla nurków.

- Jakie są granice nurkowania z obiegiem zamkniętym? Twoje nurkowanie w Czechach trwało 8,5 godziny.

Samo zejście w Hranickiej Propasti zajęło mi kilkanaście minut. Te 8 godzin, to mozolne wynurzanie się. Woda miała 15 stopni. Ktoś powie, że przecież nie była zimna, ale tyle czasu spędzonego w niej, powoduje wyziębienie. W skafandrach są grzałki, ale zimno jest stale odczuwalne. Woda w czeskiej jaskini jest kwaśna. To kwas węglowy. Tak jakbyśmy nurkowali w wodzie mineralnej. Kiedy wyszedłem na powierzchnię, miałem mocno poparzoną twarz i wargi. Sprzęt, z którego korzystałem, pozwalał mi nurkować jakieś 15-20 godzin. Ale technologia ciągle się rozwija, za rok granice przesunięte zostaną jeszcze dalej.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.