Denis Urubko dla Sport.pl: Dlaczego nie zdobyliśmy K2? Zabrakło odwagi. Ja chciałem walczyć, inni siedzieć w bazie

Nigdy wcześniej tak ciężko nie trenowałem, jak przed tą wyprawą. Śniłem o tym wierzchołku, wizualizowałem sobie moment, kiedy go zdobywamy. Byłem pewien, że damy radę. Zebrano "Dream Team", ale później coś zgasło - opowiada o wyprawie na K2 Denis Urubko.
Narodowa wyprawa ' K2 dla Polaków ' w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera . Narodowa wyprawa ' K2 dla Polaków ' w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera . Fot. Rafał Fronia

Tydzień temu Krzysztof Wielicki zakończył Narodową Zimową Wyprawę na K2. Powodów było kilka m.in. złe prognozy pogody oraz zagrożenie lawinowe. W bazie pod jedynym niezdobytym zimą ośmiotysięcznikiem wciąż przebywa 11 uczestników wyprawy. Powrót do kraju zaplanowano wstępnie na 21 marca.

Znacznie wcześniej bazę opuścili: ratownik Jarosław Botor (z powodów osobistych), himalaista Rafał Fronia (spadający kamień uszkodził rękę) i Denis Urubko. Ten trzeci w ostatnim etapie wyprawy wywołał najwięcej kontrowersji. Bez porozumienia z kierownictwem na własną rękę spróbował pierwszego w historii zimowego ataku szczytowego na K2. Jeden z najwybitniejszych himalaistów po drodze odmówił kontaktu z kierownikiem.

Denis Urubko na K2 Denis Urubko na K2 http://urubko-8000new.blogspot.com

Urubko doszedł do wysokości 7600 m. Spędził noc w wykopanej jamie śnieżnej. Coraz gorsze warunki pogodowe w wyższych partiach sprawiły, że musiał wycofać się z dalszej wspinaczki. Jeden z liderów wyprawy przeżył kilka nerwowych sytuacji m.in. zabłądził, a nawet spadł pięć metrów w szczelinę. 

Denis Urubko w Sport.pl Denis Urubko w Sport.pl Sport.pl

Tysiąc euro za wywiad

Po powrocie do Polski Rosjanin udzielił wielu wywiadów. Za niektóre kazał redakcjom zapłacić. Cena za indywidualny materiał wynosiła tysiąc euro. Z nami zgodził się przez chwilę porozmawiać za darmo.

Skąd w ogóle pomysł na płatne wywiady? - pytamy.

- Jestem człowiekiem gór. Żyję ze wspinaczki. Moją walutą są wspomnienia, którymi chętnie się dzielę, ale mają swoją cenę. Przez wyprawę na K2 musiałem odwołać zaplanowane wcześniej prelekcje, za które normalnie dostaję pieniądze. Chciałem w ten sposób podreperować budżet, kupić coś dla rodziny, z którą przecież długo się nie widziałem i nie martwić się o pieniądze na kolejną wyprawę. Uważam, że to uczciwe - odpowiada Urubko.

45-letni himalaista w rozmowie ze Sport.pl skrytykował m.in. wybór Drogi Basków, którą obrano na początku wyprawy. - To był błąd. Przed wylotem do Pakistanu wiele razy słyszałem od moich bliskich znajomych, że źle robimy. Sześć lat temu po miesiącu, podobnie jak my, musieli zmieniać drogę na Żebro Abruzzi - mówi Urubko.

Centrum Górskie Korona Ziemi. Denis Urubko i Krzysztof Wielicki Centrum Górskie Korona Ziemi. Denis Urubko i Krzysztof Wielicki MATEUSZ SKWARCZEK

"Wielicki? Po co pytasz? Już dosyć"

Urodzony w Rosji himalaista był największą gwiazdą Narodowej Zimowej Wyprawy na K2. Na swoim koncie ma mnóstwo osiągnięć. Bez dodatkowego tlenu wszedł na wszystkie z 14 ośmiotysięczników. Okazało się, że od początku ekspedycji iskrzyło na linii z inną legendą himalaizmu Krzysztofem Wielickim, który pełnił funkcję kierownika. Po wylądowaniu w Islamabadzie Urubko udzielił mocnego wywiadu, w którym nazwał Wielickiego "Człowiekiem o dwóch twarzach". - Nie chcę już o tym rozmawiać. Po co to roztrząsać? Nie pytajcie mnie już o to. Wszyscy żyją, wyprawa się zakończyła i skupmy się na kolejnych celach. Nadal mam dobre relacje z chłopakami. Właśnie dzwoniłem do Adama Bieleckiego. Jestem w kontakcie z Marcinem Kaczkanem. Nic złego się nie dzieje. Kto wie, może kiedyś znów razem będziemy się wspinać? - opowiada Urubko.

Denis Urubko na K2 Denis Urubko na K2 http://urubko-8000new.blogspot.com

"Dałem z siebie wszystko"

Co zadecydowało, że nie udało się zdobyć szczytu? - Wiele rzeczy się na to złożyło. Żałuję, bo to było moje wielkie marzenie. Kiedy wyruszałem na tę wyprawę, byłem więcej niż pewien, że damy radę. To był "Dream Team", skazany na sukces. Niestety, później coś zgasło. Coraz częściej nie dostrzegałem tego zapału, determinacji i odwagi, a bez tego nie ma można myśleć o przejściu do historii.

I dodaje: - Niektórzy zamiast walczyć na ścianie, wybierali siedzenie w namiocie. Mówili, żebym też odpuścił, bo pogoda beznadziejna, a często prawda była inna. Warunki wcale nie były dramatyczne, można było działać. Pracowałem na ścianie, chciałem kontynuować wspinaczkę, a z radia słyszałem: "Wracaj!". Przekonywałem, że nie jest tak źle jak prognozy wskazują. Ale nie było rozmowy. Atmosfera gęstniała. Nie podobało mi się to. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby zrealizować cel. Nigdy wcześniej tak ciężko nie trenowałem, jak przed tą wyprawą. Śniłem o tym wierzchołku, wizualizowałem sobie moment, kiedy go zdobywamy. Chciałem żyć dalej w zgodzie z samym sobą i kiedy kolejny raz nie dostrzegałem determinacji i odwagi u innych, zdecydowałem się na samodzielny atak. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Dałem z siebie wszystko - kończy Urubko. 

Książka Denisa Urubko Skazani na góry Książka Denisa Urubko Skazani na góry materiały prasowe

"Skazany na góry"

Denis Urubko "Skazany na góry". Wydawnictwo Agora i Mountain Quest. W sprzedaży od 4 kwietnia. Przedsprzedaż na Kulturalnysklep.pl.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.