Adam Bielecki odniósł się do góry śmieci pod K2. "Jeden telefon pomógł mi wyjaśnić sytuację"

- Zdjęcie zostało zrobione w czerwcu i pokazuje, że część z pozostawionych worków została zniszczona, a śmieci rozrzucone. Nie wiemy, czy to za sprawą zwierząt, czy też ludzi. Ważne jest to, że wszystkie śmieci zostały w lipcu zniesione, a teren uprzątnięty - wyjaśnia Bielecki.

Polska wyprawa próbowała zimą jako pierwsza zdobyć szczyt K2. To się nie udało. Wyprawa wróciła do kraju w marcu. W sierpniu opublikowano wideo, na którym widać górę śmieci, rzekomo pozostawiona przez polską wyprawę. Na zarzuty zareagował błyskawicznie Piotr Tomala, szef Programu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera oraz członek kadry narodowej Polskiego Związku Alpinizmu. - Wszelkie śmieci były uprzątnięte i przygotowane w szczelnie zamkniętych worach, dobrze zabezpieczonych przed warunkami atmosferycznymi.

Zarzuty odparł również Robert Jałocha, dziennikarz Faktów TVN, który towarzyszył polskiej wyprawie na K2. - Znam ludzi, którzy byli odpowiedzialni za bazę. (...) Gdy opuszczali Karakorum, na pewno to tak nie wyglądało. Piotr Snopczyński, kierownik bazy, mógłby nas wszystkich uczyć, jak dbać o porządek - przekonywał.

W poniedziałek głos zabrał Adam Bielecki, jeden z członków wyprawy na K2.

"W niedzielę dotarły do mnie szokujące zdjęcia syfu jaki ponoć został po naszej wyprawie zimowej na K2. Jeden telefon pomógł mi wyjaśnić sytuację i ustalić fakty. Nasza wyprawa pozostawiła za sobą w bazie większą część sprzętu i wyposażenia w tym śmieci. Te, odpowiednio popakowane i zabezpieczone, miały być zniesione latem za co odpowiedzialna była nasza agencja. Zdjęcie zostało zrobione w czerwcu i pokazuje, że część z pozostawionych worków została zniszczona, a śmieci rozrzucone. Nie wiemy, czy to za sprawą zwierząt, czy też ludzi. Ważne jest to, że wszystkie śmieci zostały w lipcu zniesione, a teren uprzątnięty" - napisał Bielecki na Facebooku.

Copyright © Agora SA