- Tak, to prawda. Nic wcześniej nie mówiliśmy, bo były wątpliwości, jeśli chodzi o Marka [Klonowskiego]. Paweł [Dunaj] był już pewny na 100 proc., ale nie chciałem raz podawać jednego nazwiska, a trochę później kolejnego - przyznał w rozmowie z Michałem Rodakiem z "RMF FM", Txikon, proszony o oficjalne potwierdzenie udziału Polaka w wyprawie na K2.
I dodał: Mam nadzieję, że Marek [Klonowski] mimo wszystko znajdzie jeszcze pieniądze i da radę do nas dołączyć.
Wyprawa, w której udział weźmie polski himalaista, rozpocznie się na początku 2019 roku. Wylot zespołu, w którym głównym partnerem wspomnianego Txikona będzie Felix Criado, zaplanowano na 2 stycznia. Ekipa najpierw dotrze do Islamabadu, a później do Skardu. Txikon zamierza dojść w 10 dni do bazy przez lodowiec Baltoro. Następnie jego zespół rozpocznie zakładanie kolejnych obozów w drodze na szczyt. Drodze, która prawdopodobnie pobiegnie przez Żebro Abruzzi, gdzie w ubiegłym roku swoją, ostatecznie nieudaną wyprawę, rozpoczęli polscy himalaiści. Koniec wyprawy zaplanowano na marzec przyszłego roku.
W wyprawie, boza Txikonem, Criado i Dunajem, udział weźmie pięciu szerpów (tragarzy wysokogórskich). Jak jednak przyznaje Bask, wciąż liczy on na to, że poza Klonowskim, którego udział w wyprawie wciaż nie jest pełny, uda się porozumieć z jeszcze jedną osobą. - Dziesięcioosobwy skład byłby świetny - przyznaje zdobywca jedenastu ośmiotysięczników.
Zimą w przyszłym roku K2 chce również zaatakować rosyjska wyprawa, w której mają wziąć udział także wspinacze z Kazachstanu i Kirgistanu. Około 12 stycznia himalaiści mają pojawić się w bazie pod szczytem. Chcą zaatakować K2 także Żebrem Abruzzi.
Polacy swoją wyprawę planują dopiero na przełomie 2019 i 2020 roku. Piotr Tomala, szef Polskiego Himalaizmu Zimowego, zapowiedział, że na ten moment nie rozważa wzmocnienia zespołu wspinaczami z zagranicy. Portal "wspinanie.pl" informuje, że zaproszenia na wyprawę najprawdopodobniej nie otrzyma Denis Urubko, który był w zespole Krzysztofa Wielickiego podczas wyprawy zimą w 2018 roku. Urubko podczas poprzedniej wyprawy samowolnie rozpoczął wspinaczkę w kierunku szczytu. Nie wziął ze sobą radiotelefonu, przez co przez długi czas nie było z nim żadnej łączności. Potem odmówił rozmowy z Krzysztofem Wielickim, kierownikiem wyprawy.